Quantcast
Channel: Pielęgnacja cienkich włosów, uroda, holistyczne podejście do zdrowia
Viewing all 254 articles
Browse latest View live

Walka z przetłuszczaniem skóry głowy | Wcierka z cytryny

$
0
0
WSPÓLNA AKCJA

Nowy rok, nowe cele i wyzwania! :-) Styczeń 2016 rozpoczynam(y) od walki z nadmiernie przetłuszczającym się skalpem. Zdecydowałam, że w styczniu powalczę o świeżość skóry głowy przy pomocy soku z cytryny. Nie od dzisiaj wiadomo, że cytrusy pozytywnie wpływają na skórę, a ich głównym zadaniem w kontekście skalpu, jest ograniczenie przetłuszczania. Pomyślałam nad zorganizowaniem wspólnej akcji, bo to zawsze bardziej mobilizuje i zdecydowanie przyjemniej dzielić z kimś ten sam problem. :-) Jak stosować wcierkę, przez ile czasu, jak aplikować, czy spodziewać się skutków ubocznych oraz powody, dla których zdecydowałam się wcierać cytrynkę- zapraszam. :-) 



DLACZEGO CHCĘ OGRANICZYĆ PRZETŁUSZCZANIE?

Niezwykle męczące stało się dla mnie codzienne mycie włosów. Uwielbiam, gdy moje włosy są świeże i sypkie, ale przy obecnym trybie pracy, nie zawsze mam możliwość, by zrobić to wieczorem, czyli tak jak najbardziej lubię.
Częste mycie włosów wiąże się u mnie z używaniem suszarki (nie zawsze mam możliwość, by włosy wyschły naturalnie, nad czym ubolewam). Suszarka niesamowicie plącze moje włosy, wysusza, powoduje, że końce są mało sprężyste. 

→  Włosy zaraz po myciu są pierzaste, dopiero po jakimś czasie ładnie się uklepują, nabierają blasku i sprężystości. Mam wrażenie, że każde mycie rozpulchnia niepotrzebnie włosy, mimo nakładania masek, odżywek, czy domykania łusek chłodnym strumieniem wody.

→ Również przez zimową aurę, a więc noszenie czapki, przegrzewanie skóry głowy, weszła ona na maksymalne obroty i włosy wytrzymują mi ledwo 1 dzień. 

DLACZEGO WCIERKA Z CYTRYNY?

Po pierwsze czytałam na jej temat wiele dobrych opinii, a jestem już tak zdesperowana, że sięgam po najmocniejszą, znaną mi broń. :-) Cytryna oprócz ograniczenia przetłuszczania, pomaga w walce z łupieżem oraz uniemożliwia rozwój bakterii. Delikatnie złuszcza martwy naskórek, co jest świetną alternatywą dla pilingu.

Po cichu liczę również na delikatne rozjaśnienie włosów, ponieważ nasada różni się od końcówek o kilka tonów.



JAK WCIERAĆ?

Czysty sok z cytryny może podrażnić wrażliwą skórę głowy, dlatego polecam przy pierwszym zastosowaniu (bądź przez całą kurację) rozrzedzić go z wodą. Ja przy pierwszym użyciu zastosowałam proporcję 1:5 (łyżka soku z cytryny, 5 łyżek wody). Przy kolejnych użyciach będę zwiększała dawkę soku z cytryny i obserwowała w jaki sposób skóra głowy reaguje na określone stężenia.

Proporcje wody i cytryny są indywidualne u każdego, dlatego warto obserwować co dzieje się ze skalpem i w razie potrzeby zwiększać/zmniejszać ilość wody/cytryny. Oczywiście można wcierać czysty sok z cytryny - wszystko zależy od was. :-)


Wcierkę aplikuję na oczyszczoną skórę głowy, zaraz po myciu, gdy jest jeszcze wilgotna. Wykonuję przy tym delikatny masaż skalpu.



ODCZUCIA PO PIERWSZYM UŻYCIU

Po pierwszym użyciu, skóra głowy minimalnie mnie przyszczypywała, a włosy były dziwnie sklejone. Dopiero jak wyschły całkowicie, sklejenie zniknęło. Na razie nie zauważyłam efektu, ale myślę, że pojawi się po kilku użyciach. :-)

WAŻNE!

Jedyną kwestią, na którą chciałabym zwrócić uwagę, to możliwe przesuszenie skalpu. Jest to również kwestia mocno indywidualna, ale doglądajcie czy oby skalp się nie przesusza. Jeśli tak, polecam tani sposób nawilżania skóry głowy - żel z siemienia lnianego, potocznie zwany glutkiem. :-) O innych sposobach nawilżenia skóry głowypisałam tutaj.



WSPÓLNA AKCJA

Jeśli chcecie przyłączyć się do mnie i wcierać sok z cytryny w skórę głowy, po prostu napiszcie w komentarzu "biorę udział" czy coś w ten deseń. :-) Pod koniec stycznia przypomnę o kończącej się akcji i poproszę Was o wypełnienie krótkiej ankiety, co pozwoli ładnie usystematyzować wyniki. Pod tym wpisem możecie dzielić się swoimi spostrzeżeniami w trakcie całej kuracji. Jeśli prowadzicie swoje blogi, możecie pobrać poniższy baner (koniecznie dajcie znać jeśli umieścicie go na blogu! Podlinkuję Was we wpisie podsumowującym). :-)

CZAS TRWANIA - minimum 10 dni, maksymalnie miesiąc. Akcja trwa do końca stycznia!



Jeśli stosowałyście kiedyś kurację cytryną, podzielcie się wrażeniami, jeśli nie - koniecznie podejmijcie wyzwanie ze mną. :-) Jest takie fajne powiedzenie, żeby "wyciskać życie jak cytrynę". No cóż, my zrobimy to w odwrotnej kolejności. Najpierw cytryna, a później lepsze życie. ;-) #żartowniś 


P.S. Czy szanowne Panie naładowały baterie po świętach? :-)

Pielęgnacja włosów ekstremalnie suchych | Metoda OMO

$
0
0
ODŻYWIANIE - MYCIE - ODŻYWIANIE

Postanowiłam poświęcić osobny wpis metodzie OMO. To sposób mycia włosów, polegający na dwukrotnym użyciu odżywki, maski bądź oleju - zarówno przed jak i po myciu. Może wydawać się, że nakładanie czegokolwiek przed myciem włosów jest nielogiczne. Nic bardziej mylnego. Uważam OMO za naprawdę wyjątkowy sposób pielęgnacji każdych włosów, z naciskiem na ekstremalnie suche pasma. Jak wprowadzić do planu pielęgnacji metodę OMO, u kogo się sprawdzi, w jakich sytuacjach OMO ratuje moje włosy, ile czasu trzymać poszczególne produkty oraz jak odpowiednio je ze sobą zestawiać?


OMO to skrót od: odżywianie - mycie - odżywianie.


CO DAJE METODA OMO?
  • zabezpiecza włosy (głównie końce) przed wysuszającym działaniem szamponu,
  • odżywia wrażliwe, problematyczne partie włosów, podatne na obciążenie (u mnie takimi pasmami są te z grzywki, przy uszach oraz skroniach (po myciu nie nakładam na te miejsca żadnego produktu, w związku z czym odżywienie ich przed myciem jest logiczne),
  • wprowadzenie większej dawki substancji nawilżających/natłuszczających/odbudowujących, w zależności od kondycji i potrzeb włosów,
  • dla osób mających włosy przetłuszczające się u nasady, suche na końcach - pomaga zadbać o końce,
  • idealna dla włosów o wysokiej porowatości, włosów zniszczonych,
  • zabezpiecza, natłuszcza przy bardzo niskich temperaturach lub bardzo wysokich,


WADY OMO
  • większe zużycie produktów,
  • ryzyko obciążenia - wiele zleży od doboru produktów i indywidualnych potrzeb włosów.


JAK TO SIĘ MA W PRAKTYCE?

Metoda OMO jest szczególnie dla mnie przydatna wtedy, kiedy włosy zaczynają wariować przez pogodę. Zazwyczaj są to bardzo niskie, bądź wysokie temperatury. Jeśli wasze włosy mają tendencję do utraty wilgoci tak jak u mnie, najczęściej od połowy długości w dół, to OMO pomoże zatrzymać w nich nawilżenie na dłużej.


Mówi się, że do pierwszego O warto użyć produkt, który nie sprawdza się na naszych włosach, bo i tak zostanie spłukany i usunięty przez szampon. U mnie ta teoria się nie sprawdza, ponieważ nawet najmniejszy i krótkotrwały kontakt z nielubianym produktem, może wpłynąć negatywnie na wygląd włosów. Jest to kwestia indywidualna - moje włosy są dość wrażliwe, być może u was będzie to wyglądało inaczej. :-) Zachęcam do zapoznania się z artykułem jak dbać o włosy wrażliwe.





JAKIE PRODUKTY DO OMO?

Jako pierwsze O możemy zastosować: domową maskę (np. na bazie drożdży piekarskich), odżywkę bez silikonów (kuracja Isana Oil Care), olej (np. oliwę z oliwek) czy maskę proteinową. Panuje tutaj prawie całkowita dowolność, ponieważ jest kilka produktów i połączeń, które polecam bardziej bądź mniej. Jako pierwsze O świetnie sprawdzą się maski Kallos, które kosztują ok. 12 zł i mają świetną pojemność 1l.

U mnie jako pierwsze O najskuteczniej sprawdzają się emolientowe maski (ukochana Toskańska Planeta Organica), oleje, czy lekkie odżywki z łatwo zmywalnymi silikonami (Nivea Long Repair).
Przykładowe zestawienia, których używam
Moje ulubione zastosowanie OMO polega na dwukrotnym użyciu maski toskańskiej Planeta Organica. Najpierw aplikuję ją na 30 minut, dzięki czemu dobrze "wypełnia" włosy, nawilża je i natłuszcza, następnie myję włosy pszenicznym szamponem Sylveco, ponownie aplikuję maskę toskańską dosłownie na 3 minuty, by delikatnie pokryć na koniec włosy filmem.

Lubię też użyć odżywkę Nivea Long Repair na 10 minut przed myciem i 3 minuty po.


To takie dwa ulubione zestawy, ale oczywiście od czasu do czasu zdarza mi się połączyć ze sobą odmienne produkty np. olej i maskę, czy odżywkę z maską. 

Pierwsze O zawsze aplikuję na całe włosy wraz ze skórą głowy. Jest to dla mnie szczególnie ważne, gdyż wtedy docieram do partii, których normalnie nie pokrywam ani serum silikonowym, ani maską czy odżywką. Są to problematyczne partie włosów jak: włosy nad karkiem, za uszami, na skroniach.




SILIKONY JAKO PIERWSZE O?

Stosowanie produktów z silikonami przed myciem włosów, ma swoje wady i zalety. Plusem będzie na pewno skuteczne zabezpieczenie przed detergentem, dociążenie w przypadku bardzo wymagających włosów. Minus? Czasami powodowanie zaklejenie włosów (w dużym, słownym uproszczeniu). Jeśli zastosujemy produkt z ciężkimi silikonami jak Trimethicone, a włosy umyjemy łagodnym szamponem, to niestety będziemy miały do czynienia z lekkim obklejeniem włosa. Sprawdzone jest to nie tylko w teorii, ale również doświadczalnie, na moich włosach. :-)

Co do silikonowego serum. Bez względu na to czy zawiera łatwo czy też trudno zmywalne silikony, polecam zawsze stosować je jako drugie O czyli po myciu włosów. Wiem, że dla niektórych z was jest to oczywiste, ale uwierzcie, że nie dla każdego. Doskonale wiem jak trudno się połapać w tych wszystkich informacjach na początku drogi z pielęgnacją. :-)




JAK ŁĄCZYĆ PRODUKTY W OMO?

Dobór produktów zależy od stopnia suchości włosów, porowatości i preferencji skalpu. 

JEŚLI:

lubisz szampony z mocniejszymi detergentami np. Barwa tatarako - chmielowa, szampon Agafii na kwiatowym propolisie z nowym składem czy Radical, to warto przed myciem użyć czegoś mocniejszego tj. produktu z silikonami lub obficie pokryć włosy olejem.


→ lubisz szampony z łagodnymi detergentami: unikaj jako pierwsze O wszystkich produktów zawierających ciężkie silikony, quaternium i polyquaternium, bo może to włosy obciążyć. Zostaw je na drugie O - będzie idealnie.

Wyjątek stanowią włosy zniszczone - być może polubią taką oblepiającą pielęgnację!

→  masz ekstremalnie suche włosy. Twoje włosy polubią się z klasyczną formą OMO czyli nawilżanie i lekkie natłuszczanie przed myciem i natłuszczanie po myciu. Często sprawdza się stosowanie maski humekantowo - emolientowej (np. maski Planeta Organica) zarówno przed myciem na dłużej, jak i po myciu, dosłownie na kilka minut. Sprawdzi się także olejowanie na mokro jako pierwsze O, jako drugie O treściwa, tłusta maska lub "oblepiająca" odżywka np. Timotei Precious Oils.


wyskoporowate włosy i/lub włosy zniszczone. Również polubią pielęgnację maską - przed i po myciu. Przy włosach zniszczonych konieczny może się okazać dodatek protein i właśnie polecam je aplikować przed myciem.



ILE CZASU TRZYMAĆ PRODUKT PRZED I PO MYCIU?

Dwa sposoby, które fajnie się u mnie sprawdzają to:
  1. Przed myciem produkt na 30 minut, po myciu ten sam produkt bądź inny na 3 - 5 minut.
  2. Przed myciem produkt na 10 minut, po myciu produkt na 3 - 5 minut.


Nie bójcie się modyfikować i próbować innych czasów trzymania! :-)




Jeśli wasze włosy są niesforne, puszą się, szybko tracą nawilżenie, koniecznie spróbujcie metody OMO. Być może tak mała zmiana jak wprowadzenie dowolnego produktu przed głównym myciem włosów spowoduje pozytywną zmianę w ich wyglądzie. :-) Koniecznie napiszcie czy stosujecie OMO. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie poszczególnych połączeń kosmetyków czy sposobu aplikacji na konkretny rodzaj włosów, piszcie w komentarzach. :-) 



P.S. Ostatnio zachwyciłam się planami pielęgnacji włosów, jakie stworzyła Marysia z bloga Make My Place. Dzięki nim na pewno usystematyzujecie swoją tygodniową pielęgnację. :-)

Recenzja szamponu do włosów marki Biolaven

$
0
0

Nie zdajecie sobie sprawy jak szalenie byłam ciekawa szamponu Biolaven. :-) Proponowałyście go w komentarzach, naczytałam się pozytywów na wizażu i w końcu kupiłam! Przetestowałam go od deski do deski. Jedno co mogę powiedzieć - produkt jest diabelsko dobry, ale... mimo to nie jest moim must have. :-) Jeśli jesteście ciekawe dlaczego, zapraszam na recenzję. :-)




DZIAŁANIE SZAMPONU:
  • genialnie oczyszcza skórę głowy,
  • nawilża i wygładza włosy (również na długości) - minusem jest przyspieszenie przetłuszczania skóry głowy,
  • delikatny, nie podrażnia skalpu i nie powoduje łupieżu.

Jest to szampon nawilżający i jak każdy produkt tego typu, powoduje szybsze przetłuszczanie. 


Szampon jest naprawdę przyjemny w użytkowaniu. Niezbyt gęsta i nie za rzadka konsystencja, pomaga idealnie rozprowadzić produkt. Nie pieni się zbyt mocno, co nie znaczy, że nie generuje piany w ogóle. Przy produktach naturalnych mała ilość piany jest całkiem normalnym zjawiskiem. :-)

Sprawdza się w metodzie OMO, OM oraz stosowany solo. Lubię używać go z produktami proteinowymi, gdyż fajnie uzupełnia się z nimi podczas mycia.


Czy szampon wzmacnia włosy? Nie zauważyłam, być może dlatego, że moje włosy są zdrowe, w szczególności u nasady. Potwierdzam natomiast funkcję wygładzającą, a od siebie dorzucam: nawilżanie high level. :-)

MA OBŁĘDNY ZAPACH! :-)



ANALIZA SKŁADU

Bazą szamponu są łagodne środki myjące, olej winogronowy, nawilżający pantenol, hydrolizowany owies (proteiny = działanie wzmacniające). Tytułowy olejek lawendowy znajduje się na końcu składu. Skład jest krótki i genialny w swej prostocie. :-)

Początek składu obiecuje delikatne mycie, a dalsza część oferuje idealną równowagę emolientowo - humekantowo - proteinową. Żyć nie umierać dla włosomaniaczek. :-)



Szampon w buteleczce (mówiłam, że lubię zdrobnienia :-)) jest delikatnie żółty, natomiast po wylaniu go na rękę robi się przezroczysty.



OPAKOWANIE, CENA, POJEMNOŚĆ

Ponieważ lubię ładne rzeczy i jestem estetką, nie trudno stwierdzić, że opakowania Biolaven bardzo mi się podobają. :-) Za 300 ml produktu zapłacimy ok. 16 - 20 zł.


Minusem jest średniej jakości otwieranie szamponu, które oderwało mi się po kilku dniach stosowania.


DLACZEGO NIE JEST MOIM MUST HAVE?

Jeśli użyję szamponu Biolaven, włosy wytrzymują świeże 1 dzień. Obecnie walczę z przetłuszczaniem i razem z Czytelniczkami wcieram cytrynę (hej, jak wam idzie? :-)).


Zdecydowanie lepiej sprawdza się u mnie Sylveco pszeniczny, mydło cedrowe czy wycofany już Love2Mix (ale za nim tęsknię :-( ). Jeśli nie macie problemu z nadmiernie przetłuszczającą się skórą głowy, to Biolaven może stać się ulubionym myjadłem.  :-) Jeśli chodzi o sam skład, to jak najbardziej z czystym sercem mogę go polecić. :-)

JEŚLI:

  • masz zniszczone, suche, łamiące się włosy,
  • porowatość średnią bądź wysoką,
  • szukasz łagodnego szamponu,
  • i nie masz problemów z przetłuszczaniem...
... to szampon Biolaven jest dla Ciebie :-)






Stosowałyście inne produkty Biolaven? Zastanawiam się nad kupnem płynu micelarnego. Obecnie używam micela z Sylveco i jestem bardzo zadowolona. :-) W ogóle połowa moich kosmetyków to Sylveco i nawet myślałam o zbiorczym poście na ich temat, co wy na to? :-)

Keratyna - wszystko co musisz wiedzieć

$
0
0
ZNACZENIE W PIELĘGNACJI, POLECANE KOSMETYKI, KERATYNOWE PROSTOWANIE WŁOSÓW
Keratyna jest zdecydowanie najważniejszym elementem odpowiadającym za piękno i dobrą kondycję włosów. Jej ciągle rosnąca popularność nie jest przypadkowa, ponieważ to właśnie ona buduje nasze włosy. Wiele się słyszy o wspaniałych właściwościach keratynowego prostowania, a kosmetyki wzbogaca się właśnie o keratynę. Dlaczego? Co takiego jest w tej substancji, że w takim stopniu ogarnęła naszą pielęgnację? :-) Dzisiaj postaram się odpowiedzieć na to nurtujące pytanie. :-) Dowiecie się dlaczego keratyna pozytywnie wpływa na stan włosów, w jakich produktach ją znaleźć, jak, jakiej ilości keratyny potrzebujemy oraz jak działa keratyna w różnego typu produktach. Pomogę odnaleźć się w tym keratynowym świecie i w przejrzysty sposób wyjaśnię jej rolę w pielęgnacji włosów :-)



KERATYNA - CO TO WŁAŚCIWIE JEST?

Keratyna to białko będące podstawowym budulcem włosów, skóry i paznokci. Składa się z aminokwasów takich jak: cystyna, metionina, arginina, glicyna, tyrozyna, fenyloalanina i wiele innych.  Przewagę stanowią cystyna i metionina, w których z kolei znajduje się spora ilość siarki.

Keratyna występuje zarówno w łodydze (korze) włosa jak i zewnętrznej osłonce. Prawidłowy poziom keratyny zapewnia włosom m.in. sprężystość, elastyczność, blask i odporność na zrywanie. Jeśli jest jej zbyt mało - włosy stają się wiotkie, bez blasku, szybko się niszczą






Za utratę keratyny odpowiadają:
  • farbowanie, rozjaśnianie, 
  • trwała,
  • niektóre kosmetyki (lista substancji wypłukujących keratynę znajduje się poniżej),
  • promieniowanie słoneczne,
  • zbyt wysoka bądź zbyt niska temperatura, na którą włosy narażone są przez dłuższy czas,
  • zbyt częste i intensywne suszenie włosów (przede wszystkim ciepłym/gorącym nawiewem),
  • intensywne czesanie włosów.

Te wszystkie czynności powodują, że struktura włosów staje się dziurawa. Keratyna dostarczana z zewnątrz jest więc potrzebna po to, aby załatać dziury i utrzymać optymalny tj. zdrowy stan włosów.




WIELKOŚĆ CZĄSTECZEK MA ZNACZENIE

Całe szczęście, możemy na własną rękę odbudowywać strukturę włosa, dostarczając keratynę z zewnątrz np. przy pomocy odżywki czy maski. W kosmetykach najczęściej spotkacie keratynę hydrolizowaną. 



Hydroliza to proces rozbijania naturalnie dużych cząsteczek keratyny na mniejsze. 
Keratyna hydrolizowana ma na tyle małe cząsteczki, że potrafią wniknąć głęboko w strukturę włosa. Mają zdolność wbudowania się w naturalne białko naszych włosów, dzięki czemu odbudowują ich strukturę od wewnątrz. W składzie kosmetyku szukajmy słowa hydrolized keratin.



EFEKTY PO UŻYCIU KERATYNY
  • pogrubia,
  • włosy stają się mocne, odporne na uszkodzenia,
  • nadaje sprężystości,
  • stają się gładkie, dzięki czemu lepiej odbijają światło i są przez to błyszczące,
  • domyka łuski,
  • kondycjonuje i nawilża,
  • chroni przed wiatrem, słońcem, wysoką temperaturą,
  • poprawia stan skóry głowy; koi i likwiduje choroby skalpu,
  • poprawia skręt włosów.




DLACZEGO KERATYNA NIE ZAWSZE DZIAŁA?

Jeśli przesadzimy z ilością keratyny, możemy mieć do czynienia z przeproteinowaniem włosów. To taki stan, w którym włosy dostają za dużo białka. Stają się wtedy suche, sztywne i łamliwe. Aby zlikwidować problem przeproteinowanych włosów, należy ograniczyć ilość protein w pielęgnacji, a skupić się na dodaniu emolientów i humektantów.

Cała pielęgnacja włosów kręci się w okół zależności między humektantami, proteinami i emolientami. Zachęcam do przeczytania wpisu na ten temat. :-)




CO WYPŁUKUJE KERATYNĘ?

  • mocne detergenty tj. SLS, SLES i inne z tej listy,
  • sól (sodium chloride),
  • alkohol (lista złych alkoholi).


U KOGO NAJLEPIEJ SIĘ SPRAWDZI?

U osób mających zniszczone włosy, po różnego typu zabiegach, również na włosach cienkich, które są z definicji miękkie i brakuje im usztywnienia.

Uważam jednak, że większość z nas powinna profilaktycznie stosować keratynę. Zmiany w strukturze włosów są niezauważalne w pierwszej fazie zniszczeń. Przecież każdy z nas w większym bądź mniejszym stopniu czesze włosy czy wychodzi na słońce...



KOSMETYKI Z KERATYNĄ - JAKIE WYBRAĆ?

Wśród produktów keratynowych znaleźć możemy: szampony, odżywki do spłukiwania, odżywki w formie sprayu, maski czy sera silikonowe z dodatkiem keratyny. Możemy nawet zaopatrzyć się w keratynę hydrolizowaną i eksperymentalnie dodawać ją do ulubionych kosmetyków. Sama przetestowałam już wszystkie możliwe formy produktów keratynowych, w związku z czym dostrzegłam znaczne różnice w działaniu między nimi.


HYDROLIZOWANA KERATYNA
Można dodawać ją do ulubionych odżywek, masek, szamponów. Stężenie w kosmetyku powinno wynosić ok. 3 -5 %.


Przykładowe zabiegi, jakie wykonywałam z pomocą hydrolizowanej keratyny:

SZAMPON Z KERATYNĄ

To świetny sposób na przemycenie keratyny do pielęgnacji, jeśli włosy generalnie nie lubią się z proteinami, a brakuje im usztywnienia u nasady. Sama nie znalazłam jeszcze łagodnego szamponu z keratyną w składzie (może polecicie jakiś?), ale super opcją jest dodawanie dosłownie 2 - 3 kropel hydrolizowanej keratyny do porcji ulubionego szamponu.


ODŻYWKA DO SPŁUKIWANIA

Działa głównie kondycjonująco. Po prostu zbyt krótko trzymamy ją na włosach, by mogła odpowiednio zadziałać głębiej. Ten produkt ma jednak swoje plusy - świetnie wygładza zniszczone włosy.

Dobre odżywki do spłukiwania: Nivea Long Repair (mój hit).


ODŻYWKA BEZ SPŁUKIWANIA

Zazwyczaj spotykam mieszanki keratyny i silikonów, co jest naprawdę fajnym połączeniem w przypadku włosów zniszczonych. Taka mgiełka usztywni włosy, zdrowo je "oblepi" i sprawi, że wizualnie się zregenerują.

Dobre odżywki w spreju z keratyną: przede wszystkim mgiełki Gliss Kur.


MASKA

Najskuteczniejsza według mnie forma serwowania keratyny. Maski trzymamy dłużej, w związku z czym mają szansę lepiej spenetrować włos.

Dobra maska z keratyną: Biovax keratyna + jedwab.


SERUM SILIKONOWE

Wydaje mi się, że keratyna w silikonowych produktach nie daje efektu, ponieważ prym wiodą silikony i oleje (a jak wy uważacie?).




KERATYNOWE PROSTOWANIE WŁOSÓW

To zabieg polegający na wprasowaniu keratyny z wykorzystaniem wysokiej temperatury. Jest względnie trwały, ponieważ efekty utrzymują się ok. 3 - 6 miesięcy, w zależności od grubości włosów, ich naturalnego skrętu oraz prawidłowemu przeprowadzeniu zabiegu.

Aby efekt utrzymał się jak najdłużej, trzeba dbać o włosy w określony sposób. Na temat keratynowego prostowania pisałam już oddzielny artykuł, w związku z czym zachęcam do poczytania. :-) 






Podsumowując, keratyna jest podstawą pięknych włosów. Jak we wszystkim - musimy znaleźć umiar. Nie każde włosy będą tolerowały częste zabiegi keratynowe. Moje włosy są bardzo zmienne w tej kwestii. Czasami wydaje mi się, że totalnie nie przepadają za keratyną, a czasami reagują na nią świetnie. :-) Jak to wygląda u was? 


P.S. Jeśli zakończyłyście już kurację cytryną, koniecznie prześlijcie mi swoje spostrzeżenia na maila - martusiowykuferek@gmail.com (wraz z linkiem do bloga, jeśli oczywiście prowadzicie). Będę czekała ok tygodnia. :-)

Urządzenie unoszące włosy u nasady - Volum'24 Respectissim

$
0
0
EFEKT PRZED I PO, JAK UŻYWAM

Jeśli zastanawiałyście się kiedyś jak może wyglądać włosomaniacka spluwa, to teraz macie okazję się przekonać. :-) Tak naprawdę to nie pistolet, ani inny rewolwer, a Volum'24 Respectissim urządzenie służące do odbicia włosów od nasady. :-) Śmiało mogę przyznać, że marka Rowenta stworzyła coś nieoczywistego i trafiła w pewną niszę rynkową. No bo ile widziałyście urządzeń przeznaczonych do odbijania włosów od nasady? Ja oprócz Volum - żadnego. :-) Dzisiaj zapraszam na moje odczucia po kilku miesiącach z volumizerem, instrukcję jak go używam oraz dużo zdjęć. :-)


JAK DZIAŁA VOLUM'24 RESPECTISSIM?

Urządzenie składa się z dwóch, kluczowych dla działania volumizera elementów: okrągłej rolki i "korytka" tj. części wklęsłej, w którą zgrabnie wchodzi rolka. Taka kombinacja pozwala delikatnie odgiąć włosy od naturalnego położenia, a tym samym odbić je od nasady. 


 MOJE ODCZUCIA

W urządzeniu podoba mi się efekt naturalnego uniesienia włosów. Nie tworzy matowej skorupy jak suchy szampon z dodatkiem lakieru. Podoba mi się to, że mogę swobodnie przeczesać włosy palcami czy szczotką, co niestety nie daje mi Batiste Heavenly Volume. 

Nie przepadam za dotykiem włosów po użyciu urządzenia. Mam wrażenie, że są zbyt lekkie i rozpulchnione. Być może to kwestia specyfiki moich cienkich i wrażliwych włosów. Z drugiej strony mam wrażenie, że przez tą lekkość, moje włosy lepiej się układają (mogę je zarzucić tak fajnie do tyłu, to miła odmiana od płasko leżącego przedziałka :-)).



Urządzenie mocno ingeruje w kondycję włosów, ponieważ generuje wysoką temperaturę. Z kolei na plus jeśli chodzi o kondycję, jest funkcja jonizacji i ceramiczna powłoka rolki. Volum'24 najbardziej przydaje mi się w sytuacjach kryzysowych. Czasami mam takie dni, że włosy leżą tak płasko, że tylko Batiste Heavenly Volume lub Volum'24 są w stanie je podnieść. Zazwyczaj decyduję się na Volum'24, właśnie ze względu na naturalność i brak efektu skorupy. ;-)



CO JESZCZE?
  • Obrotowy, długi kabel

W niektórych urządzeniach niestety brakuje tej podstawowej funkcji, a jest ona kluczowa dla wygody użytkowania. 

  • Estetyczny wygląd i ładna kolorystyka
  • Smukłe krawędzie - włosy nie wplątują się w urządzenie (to bardzo ważne!)
  • Nie parzy skóry głowy


JAK UŻYWAM?

Dokładnie tak, jak pokazuje to filmik. :-)



Osobiście liczę do 5 - 6 sekund, bo inaczej moje włosy nie reagują tak dobrze na urządzenie.




EFEKT PRZED I PO 


Wigilijny look :-)



I jeszcze raz Volum w formie gifa :-)



Volum'24 Respectissim otrzymałam od marki Rowenta, serdecznie dziękuję. :-) 



Podsumowując, jest to świetny smaczek dla wszystkich osób lubiących nowinki ze świata kosmetyków i nowych technologii. :-) Bardzo się cieszę, że mam takie urządzenie w domu, bo nie raz ratuje mnie w przykrych sytuacjach. Myślę, że z Volum'24 Respectissim szczególnie będą zadowolone osoby mające cienkie i oklapnięte włosy bądź ciężkie i płasko układające się przy skalpie. Czy miałyście okazję używać Volum? Jakie są Wasze ulubione sposoby na dodatkową objętość? :-)


Powiązane artykuły:

Metamorfoza cienkich włosów czytelniczki Sandry

$
0
0
WYSTARCZY CHCIEĆ... :-)

Zapraszam kochani na piękny, naprawdę PIĘKNY wpis - metamorfozę cienkich włosów Sandry. Przemiana jest MEGA! Po przeczytaniu listu i obejrzeniu zdjęć wzruszyłam się... W tym całym włosowym szaleństwie nie chodzi tylko o zmiany wizualne, ale przede wszystkim - przemianę wewnętrzną. Zmiana postrzegania siebie, ubranie mankamentów w atut i praca nad sobą - to wszystko przekłada się na jakość naszego życia. :-) 


Hej Martuś! Cześć wszystkim Czytelniczkom :-) 

Moją metamorfozę szykowałam tak naprawdę ponad rok. Z początku był to pewnego rodzaju przegląd zdjęć. Dzięki temu mogłam zauważyć moje włosowe postępy. Z czasem uznałam, że może warto pokazać go innym? Warunek był jeden – widoczna poprawa stanu i kondycji włosów. Zdjęcia wykonywałam raz w miesiącu. Po kilku „sesjach” zauważyłam znaczny postęp i pomyślałam o „Martusiowym Kuferku” i przesłaniu do Ciebie całej metamorfozy. Nie uważam, że moje włosy są idealne, a nawet ładne. Często się na nie złoszczę i mam gorsze dni. Jak każdy. Mam nadzieję, że wesprę inne Cienkowłose, które tkwią w martwym punkcie, brakuje im cierpliwości lub uważają, że nie dadzą rady. 

Recepta jest prosta – wystarczy chcieć. :-) 


Ale od początku. Jako dziecko, cieszyłam się z moich cienkich, blond włosów. Pamiętam, że używałam tylko szamponu, a włosy myłam wieczorem, co 2-3 dni. Nie używałam suszarki, a grzebień lub szczotkę widziały dopiero po wyschnięciu. Były tego plusy i minusy ponieważ do dziś pamiętam, jak często się puszyły i jak trudno było je rozczesać. Na zdjęciu, od lewej: dzieciństwo, wiek 15 lat.

Mijały dni, miesiące, lata, a wraz z nimi minęło moje włosowe szczęście. W wieku 16 lat, po raz pierwszy pofarbowałam włosy na bardzo jasny blond. Od tamtej pory, farba do włosów była częstym gościem w moim włosowym życiu. Czupryna, z dnia na dzień stawała się coraz bardziej cienka, sucha i szybko przetłuszczała się. Ale powiedzmy sobie szczerze – w ogóle o nią nie dbałam. Z czasem w ruch poszła suszarka, karbownica (tak, nawet karbownica) oraz prostownica. Włosy myłam codziennie, a nawet dwa razy dziennie (kaplica. Amen!)… wszystko tylko po to, aby utrzymać jak najdłużej ich świeżość (ach, no przecież!). Jedyną ich „pielęgnacją” był szampon.


Codzienne mycie, prostowanie, brak jakiejkolwiek pielęgnacji, farbowanie włosów na różnego rodzaju blond, jednorazowy ciemniejszy wybryk oraz powroty do naturalnego koloru… to wszystko doprowadziło moje włosy na skraj z(a)łamania włosowego. Do tego stopnia, że w 2012 roku zdecydowałam się na ich radykalne ścięcie. Po powrocie od fryzjera i ujrzeniu moich bardzo krótkich włosów powiedziałam sobie głośno: „Od dzisiaj idę po rozum dla włosów!”. Oczywiście początki bywają trudne. Nie inaczej było ze mną, jednak moja determinacja i chęć zmiany była tak silna, że od września 2012 roku przestałam prostować włosy. W kwietniu 2013 roku postanowiłam więcej ich nie farbować, ponieważ od dłuższego czasu marzyłam o moim naturalnym kolorze, jednak zawsze brakowało mi determinacji i cierpliwości do odrostów. I było ciężko wytrzymać, zwłaszcza na początku. Ciemne odrosty, chęć sięgnięcia po farbę i prostownicę…

Przetrwałam! I oto jestem. :-)
Zaczęłam używać masek, odżywek, delikatnych szamponów, a także stosować naturalne oleje. Metamorfoza trwała 4 lata, ale to miniony rok był dla mnie najważniejszy. 

W lutym 2015 roku widziałam, że włosy są w lepszej kondycji, ale tylko do połowy. Resztki farbowanych włosów nie prezentowały się dobrze, nie chciały współpracować. 

Uznałam, że warto je ponownie skrócić i odciąć się, dosłownie i w przenośni, od przeszłości. Oczywiście nie obyło się bez płaczu. Pierwsza fryzjerka zamiast wykonać cięcie na prosto, wycieniowała moje włosy. Przez ten incydent musiałam ponownie ściąć włosy, o kolejne 10 cm. Od tamtej pory minął rok. Włosy są w pełni naturalne, a ja w końcu jestem zadowolona w 80% z tego, jak się prezentują. Po prostu pokochałam je, łącznie z ich wadami. :-) Dawniej wysokoporowate, teraz średnioporowate, typ 2a. 





Przygotowałam dla Was pewne porównanie - kiedyś i dziś, z tą różnicą, że słowo „kiedyś” jest moim początkiem tzw. włosomaniactwa i czasem eksperymentowania z produktami do włosów.


Mam nadzieję, że znajdzie się chociaż jedna osoba, której moja mała i wielka (dla mnie) metamorfoza pomoże. Sama bardzo lubię czytać takie porównania, podpatrywać podobne problemy Cienkowłosych lub zmieniać coś, dzięki inspiracji, w dotychczasowej pielęgnacji. Dodam, że jestem 100% minimalistką. Tak naprawdę modyfikuję pielęgnację tylko wtedy, gdy widzę, że coś niedobrego dzieje się z moimi włosami lub produkt przestaje mi służyć. Dobrego odbioru. :-) A Tobie Martuś pięknie dziękuję za inspiracje, podtrzymywanie na duchu, porady i piękne zdjęcia. Dzięki Tobie jestem tu, gdzie jestem – dosłownie. Baaardzo długo czekałam na bloga, w którym poruszane będą plusy i minusy posiadaczek cienkich włosów. Sugestie, ciekawostki, dokładne odpowiedzi, tłumaczenie z nutą humoru, zrozumienia i jeszcze większą dozą wsparcia. Jeszcze raz wielkie dzięki Kochana! Ściskam mocno, buzia!


Sandra (MrsMucholinda)



Dziękuję, że mogę tak po prostu być tutaj emocjonalna, przebywać wśród osób podzielających moje zainteresowania i widzieć sens prowadzenia tego miejsca. :-) Jeśli chcecie podzielić się własną włosową historią, bardzo chętnie opublikuję ją na blogu.  :-) Wystarczy, że wyślecie maila z dopiskiem "moja włosowa historia" lub "moja metamorfoza".


martusiowykuferek@gmail.com

Czy wcieranie cytryny ogranicza przetłuszczanie?

$
0
0
PODSUMOWANIE AKCJI "WCIERAMY CYTRYNĘ"


Przez ostatni miesiąc wcierałam w skórę głowy sok z cytryny. Na początku rozrzedzałam go z wodą, ponieważ bałam się podrażnienia i wysuszenia skalpu. Później stopniowo zwiększałam stężenie soku z cytryny, by w końcu skończyć na wcieraniu czystego soku. Wspólna akcja miała na celu: przedłużenie świeżości skalpu, odbicie włosów od nasady a także rozjaśnienie włosów. Czy osiągnęłam te wszystkie elementy oraz jakie odczucia towarzyszyły pozostałym uczestniczkom?


JAK STOSOWAŁAM?

Mam wrażliwy skalp i obawiałam się podrażnienia, dlatego przez pierwsze 3 aplikacje, wcierałam rozrzedzony z wodą sok z cytryny (w proporcji ok. 1:5, gdzie jeden to cytryna). Następnie zwiększyłam dawkę cytryny i uzyskałam proporcję 1:1. Po ok. 6 użyciach, udało mi się przejść na wcieranie czystego soku z cytryny.

Na początku akcji skóra głowy mocno mnie przyszczypywała, głównie w okolicach skroni i przy uszach.  Po 5 zastosowaniach, nie czułam już tak silnego dyskomfortu. Wcierkę aplikowałam zawsze na umytą, odsączoną z nadmiaru wody skórę głowy. Dzieliłam włosy na przedziałki i bardzo dokładnie wcierałam sok z cytryny, wykonując przy tym delikatny masaż.

Dbałam o to, aby w trakcie trwania kuracji, mój skalp był nawilżony. Fajnie sprawdziła mi się maska z Sylveco z siemieniem lnianym, ładnie nawilżała skalp. O produktach Sylveco pojawi się wkrótce osobny post. :-)




POZYTYWNE ASPEKTY KURACJI

Skóra głowy bardzo dobrze zareagowała na cytrynę: była taka świeża, czysta i sucha (jakkolwiek to nie brzmi ;-)). 

Wcierka z cytryny w długofalowej kuracji, pozwoliła mi przedłużyć świeżość skalpu o ok. pół dnia. Piszę około, ponieważ wiele zależy od używanych wraz z wcierką kosmetyków. Cięższy szampon Biolavenw połączeniu z cytryną, daje mniej więcej pół dnia świeżości gratis :-), ale już czarne mydło Agafii i wcierka z cytryny - nawet 1 dzień więcej. 

Tak czy siak, nie udało się osiągnąć celu, czyli 1 dzień wolności... tzn. świeżości. :-)


NEGATYWNE ASPEKTY KURACJI

Niestety, zauważyłam, że cytryna negatywnie wpłynęła na stan włosów u nasady. Stały się podrażnione, zbyt miękkie, aktualnie mocno się plątają i są po prostu osłabione. :-( To mnie zaskoczyło - nie spodziewałam się, że podrażnienie będzie aż tak widoczne i wyczuwalne.

Nie zauważyłam również uniesienia włosów u nasady, ani zmiany koloru.



MOJE OBSERWACJE I WNIOSKI

Wcierka z cytryny najlepiej sprawdza się u mnie jako "pojedynczy strzał". Oznacza to, że użyta jednorazowo i tak świetnie działa, bo ogranicza przetłuszczanie o ok. pół dnia. Włosy są bardziej uniesione i czuć taką fajną świeżość skalpu. :-)

Po każdym użyciu cytryny, moje włosy były zlepione i lekko twardawe. Na szczęście jak już wyschły i je rozczesałam szczotką z włosia dzika, były już normalne. 

Nie jestem jakoś bardzo zawiedziona akcją, ale powiem szczerze - liczyłam na coś więcej. Słyszałam o wcierce wiele dobrego.


ODCZUCIA CZYTELNICZEK


Ola
"Wcierałam wcierkę przez jakieś 2 tygodnie, ale mam zamiar jeszcze ją trochę powcierać. Jednak jak na razie moje włosy nadal się przetłuszczają tak jak się przetłuszczały, czyli muszę myć głowę codziennie. Wydaje mi się, że na moją przetłuszczającą się skórę głowy nie ma ratunku, może to dlatego, że jestem w okresie dojrzewania. Liczyłam, że cytryna pomoże, ale nie pomogła."


Ola nr 2 :-)
"Odnośnie kuracji cytryną postaram się krótko, zwięźle i na temat: dla mnie to był totalny niewypał. Nie zauważyłam żadnych zmian jeśli chodzi o częstotliwość przetłuszczania się włosów - nadal musiałam myć co 2 dzień. Myję włosy rano, bo wtedy wyglądają najlepiej - są miękkie, puszyste i odbite u nasady, po nałożeniu wcierki znikał efekt objętości u nasady włosów :(. Wyglądały tak jak zwykle drugiego dnia, czyli jeszcze nie przetłuszczone, ale już przyklapnięte. Z tego powodu nie wytrwałam do końca akcji i przerwałam po kilku próbach. Mam nadzieję, że u innych dziewczyn cytrynka dała lepszy efekt. "


U KOGO SIĘ SPRAWDZI

Myślę, że najbardziej z wcierki będą zadowolone posiadaczki włosów niskoporowatych bądź grubych. Jeśli macie cienkie włosy, porowatość średnią lub wysoką i przetłuszczający się skalp, musicie być świadome prawdopodobieństwa podrażnienia włosów przez cytrynę.




MASZ PRZETŁUSZCZAJĄCY SIĘ SKALP?

Koniecznie zajrzyj do artykułów, które poświęciłam temu zagadnieniu:



Podsumowując, cytryna nie jest dla mnie. Z jednej strony skóra głowy bardzo fajnie na nią reaguje, z drugiej podrażnienie włosów przy skalpie jest zbyt duże, bym zechciała kontynuować kurację. 

Jeśli wcierałyście cytrynę razem ze mną, to koniecznie prześlijcie swoje spostrzeżenia na maila: martusiowykuferek@gmail.com lub napiszcie w komentarzu. :-) 

Szampon - najważniejszy kosmetyk w pielęgnacji włosów

$
0
0
A JAKI JEST TWÓJ? :-) 

Gdyby ktoś zadał mi pytanie, jaki produkt do włosów jest dla mnie (obecnie) najważniejszy,  bez wątpienia odpowiedziałabym: szampon. Gdybym mogła zabrać tylko jeden kosmetyk na bezludną wyspę, zabrałabym ze sobą szampon. ;-) Dlaczego jest tak ważny w pielęgnacji moich cienkich włosów, o ulubionych szamponach i takich, które się nie sprawdzają oraz o zmieniających się potrzebach włosów. :-) Dowiecie się również czy szampon może pielęgnować włosy. Jestem bardzo ciekawa czy znajdzie się ktoś, kto podziela moje zdanie. Zazwyczaj skupiamy się na maskach, odżywkach, olejach, marginalizując tym samym szampon.  Koniecznie napiszcie jaki kosmetyk do włosów jest dla was najważniejszy. :-) :-*



SZAMPON - JESTEM NA TAK! :-)

Jeszcze przed epoką dbania o włosy, a także dużą część włosomaniactwa, szampon do włosów był przeze mnie bagatelizowanym kosmetykiem. Skupiałam się na doborze odpowiedniej odżywki i maski, stosowałam różne oleje, sera silikonowe i lotiony. Szampon schodził na drugi plan. 

Na innych blogach, stronach internetowych, w prasie, czytałam, że szampon jest tylko i wyłącznie po to, aby oczyścić skórę głowy. Kiwałam głową na to stwierdzenie przez długi czas, ale w końcu dopadło mnie doświadczenie. ;-) Dlatego muszę wyłamać się z tego stereotypu, sorki. :-) Szampon to coś więcej niż mechaniczne oczyszczanie z brudu, łoju i innych zanieczyszczeń


Określenie, że szampon ma tylko oczyszczać skórę głowy, po prostu nie pasuje do nowoczesnych czasów, w których żyjemy. Do wyboru mamy produkty: odbudowujące, nawilżające, utrzymujące kolor w ryzach, ziołowe, ograniczające przetłuszczanie, szampony z mocnymi lub łagodnymi detergentami, produkty bez parabenów, szampony z sls, zapachowe, niearomatyzowane i wiele, wiele innych. Skomplikowane receptury, wiele rodzajów - to znak dnia dzisiejszego i kolejnych lat. Nie psioczmy, że pakują do szamponów wszystko, co popadnie ;-), łącznie z silikonami czy alkoholem. Nauczmy się wybierać te produkty, które mają składy odpowiadające potrzebom skóry głowy i włosów. Nauczmy się korzystać z możliwości, jakie daje nauka. :-) 



 SZAMPON - NIE TYLKO DLA SKÓRY GŁOWY, ALE I DLA WŁOSÓW

Szampon ma kontakt nie tylko ze skórą głowy, ale również z włosami (wow, cóż za odkrycie ;-)). Jest to tak banalne, a zdarza się zapomnieć. :-)  Skrócona zasada brzmi: szampon dobieramy do skóry głowy, odżywkę do włosów na długości. Rozwinięcie zasady to: szampon dobieramy do skóry głowy, z uwzględnieniem włosów znajdujących się przy skalpie, a odżywkę do włosów na długości. :-)

Dlaczego tak? Bo przy moich cienkich włosach tylko taka zasada się sprawdza. :-) Przykładowo: nic mi z ziołowego szamponu, który świetnie ogranicza przetłuszczanie skóry głowy, skoro podrażnia, wysusza włosy przy skalpie. Niezwykle trudno jest znaleźć szampon odpowiadający pełnym potrzebom skalpu. :-) Jeśli szampon plącze mi włosy u nasady, mogę mieć pewność, że będą plątały się również na całej długości. 



OBJĘTOŚĆ - DOBRY SZAMPON TO PODSTAWA

Objętość zaczyna się u nasady.  :-) Jeśli włosy nie są odbite przy skórze głowy, nie będą prezentowały się dobrze na długości. Szampon jest początkiem łańcucha prowadzącego do pięknej objętości. :-) Od niego zależy jak włosy u nasady będą się zachowywały tj. czy będą obciążone, a może lekkie, usztywnione i dzięki temu uniesione. :-)

Dla mnie objętość jest ważna z oczywistych względów - mam cienkie włosy, często oklapnięte u nasady i szampon to moje must have, jeśli chcę mieć naturalnie układające się włosy, pełne objętości. :-) Oczywiście, istnieją glinki, suche szampony, wcierki, ale żaden z tych produktów nie łączy w sobie funkcji oczyszczającej, ograniczającej przetłuszczanie i unoszącej włosy tak doskonale jak szampon.



CZY SZAMPON PIELĘGNUJE WŁOSY?

Generalnie składniki odżywcze zawarte w szamponie mają zbyt krótki kontakt z włosami, żeby mogły zacząć działać. Działanie pielęgnujące szamponu nie polega na intensywnym odżywieniu włosów, a na odpowiednim (czytaj: delikatnym) ich traktowaniu, przy równoczesnym oczyszczeniu z brudu i łoju. Skuteczne oczyszczanie włosów bez wysuszania, nawilżanie, działanie na skalp substancjami ograniczającymi przetłuszczanie, usztywnianie włosów - to wszystko również pielęgnacja. :-) 


MOJE SZAMPONY

Szampony stanowią liczną grupę moich kosmetyków. Staram się mieć zawsze pod ręką produkty różnorodne składowo, ponieważ łatwo mi je przeplatać między myciami i odpowiadać na potrzeby skóry głowy i włosów.


Do tej pory moimi absolutnymi faworytami w pielęgnacji włosów były/są:
szampon Love2Mix z papryczką i pomarańczą,
mydło cedrowe Agafii,
szampon pszeniczno  - owsiany Sylveco,
❋ czarne mydło Agafii (ale uwaga! kiedyś byłam na nie, dzisiaj jestem na tak - recenzja pojawi się za jakiś czas na blogu :-)),
szampon wzmacniający Ecolab,
szampon rokitnikowy Natura Siberica (ze starym składem, niestety już niedostępny).


Nie sprawdziły się natomiast:
Loreal Absolut Repair Lipidium,
Baikal Herbals objętość i siła
Szampon ograniczający przetłuszczanie Ecolab,
❋ Alterra do skóry wrażliwej.

Obecnie mam fazę (jak to młodzież mawia :D) na szampony, próbuję naprawdę wielu produktów, zarówno z profesjonalnych linii fryzjerskich jak i drogeryjnych.  



PODSUMOWUJĄC

Być może moja opinia wynika z faktu posiadania włosów o określonej porowatości, długości, gęstości i grubości. ;-) Jeszcze rok temu szampon nie był moim kluczowym kosmetykiem, ale wtedy inne były moje włosy i ich potrzeby. Próbowanie różnych szamponów, pozwoliło mi uzyskać pełny obraz funkcjonalności tego produktu. :-) Mogę śmiało powiedzieć, że doceniłam szampon jako kosmetyk. Okazuje się, że z jednej strony jest podstawowym produktem w codziennej higienie włosów, a z drugiej ma wyjątkowe znaczenie pielęgnacyjno  - stylizacyjne.:-) Jestem ciekawa jaki produkt do pielęgnacji włosów jest dla was najważniejszy. :-) 


Powiązane artykuły:


Włosy lekko przeproteinowane l-cysteiną i duży wiatr

$
0
0
ZDJĘCIA ZE SPACERU + KILKA LUŹNYCH PRZEMYŚLEŃ

Fakt, że prowadzę bloga o pielęgnacji włosów, nie jest równoznaczny z tym, że moje włosy każdego dnia wyglądają ładnie. Bad hair days takie jak tutaj i tutaj, to mój chleb powszedni. :-) Wystarczy jeden nieodpowiedni zabieg i moje włosy z błyszczącej, mięsistej tafli, stają się fruwającymi, suchymi piórami.  Zapraszam do obejrzenia kolejnego oblicza moich cienkich włosów - przeproteinowanych l-cysteiną i przy wietrznej pogodzie. :-) 


Włosy umyłam rano przed spacerem, w związku z czym "nie doszły" do siebie tak jak lubię czyli nie wygładziły się przez noc. Do oczyszczenia skóry głowy użyłam czarnego mydła Babci Agafii z dodatkiem l-cysteiny, następnie zaaplikowałam odzywkę Timotei Precious Oils, do której również dodałam szczyptę l-cysteiny. Włosy wyschły w 80% naturalnie, ale spieszyłam się do wyjścia i dosuszyłam je moją piękną suszarką w kwiaty. :-)


Przez kilka myć to połączenie kosmetyków było dla mnie cudowne, ale jak to w przypadku protein bywa - trudno uchwycić moment, w którym włosy staną się suche i sztywne.



Włosy prezentują się według mnie bardzo ładnie w pełnym słońcu. :-) Naturalne, dzienne światło z każdych włosów potrafi wydobyć duży blask (nawet zniszczonych i matowych na co dzień). Dzięki temu włosy wydają się być bardziej gęste niż są w rzeczywistości - światło daje efekt rozproszenia. 


Zauważyłam również, że moja dawna grzywka jest już naprawdę długa i poważnie rozważam większe cięcie. Na zdjęciach tego nie widać, ale w rzeczywistości różni się od reszty włosów. Jest bardziej porowata i matowa, ekstremalnie cienka i przypomina puch.






Z tytułu prowadzenia bloga, odczuwam czasami presję, że moje włosy POWINNY wyglądać perfekcyjnie każdego dnia. Daję sobie wtedy porządnego liścia w twarz. ;-) Na blogu staram się pokazywać włosy wtedy, gdy wyglądają ładnie, ale również wtedy gdy nie prezentują się korzystnie. Nie chcę budować mitu włosów idealnych, bo idealne włosy nie istnieją (serio!). Dla każdego idealny oznacza coś innego.


W gruncie rzeczy na zdjęciach widzę naprawdę ładne, długie włosy i to w dodatku moje (!). :-) Wiem, że wiele z was bierze sobie je za wzór. Zapewniam, że mając moje włosy chciałybyście coś innego, bo tak to się kręci.  Najczęściej chcemy to, czego nie mamy. Dlatego racjonalna część mnie rozumie, że powinnam kochać to, co mam i cieszyć się życiem nawet z suchymi końcami, przetłuszczonym skalpem i rozdwojoną końcówką. ;-) Bo to są parametry zmienne, nad którymi mogę pracować. :-)
Na sobie mam: płaszcz Terranova, legginsy H&M, botki Tamaris (Zalando), szalik H&M, torebka CCC, czapka i rękawiczki: no name. 


Kosmetyki naturalne Sylveco - moja miłość :-)

$
0
0
RECENZJA ZBIORCZA 

Sylveco to obecnie moja ukochana, polska marka, produkująca kosmetyki naturalne. Od momentu, gdy zaczęłam używać kosmetyków, stan mojej cery znacznie się poprawił. Pielęgnacja mojej mieszanej cery, opiera się w znacznej mierze na kosmetykach Sylveco. Marka jest coraz bardziej popularna - pojawia się nie tylko w punktach aptecznych i sklepach zielarskich, ale również w niektórych drogeriach. Ciężko znaleźć kosmetyki dobre składowo w tak niskiej cenie, które faktycznie działają. :-) Jeśli zastanawiacie się nad zakupem produktów Sylveco, być może moja zbiorcza recenzja ułatwi wam wybór. :-) Zapraszam do czytania. :-*



MOJE PRODUKTY SYLVECO


1. Lekki krem brzozowy 

Od ponad roku nieustannie używam tego kremu. Idealny dla mieszanej czy tłustej cery. Wchłania się do matu, delikatnie nawilża skórę, nie zapycha. Posiada higieniczne opakowanie z pompką, dzięki czemu zabrudzenia z naszych dłoni nie mają kontaktu z kremem, co dodatkowo wpływa na trwałość kosmetyku. Stosowałam również krem rokitnikowy i nagietkowy, również je bardzo lubię, ale to właśnie do brzozowego wracam najczęściej. Jest on najbardziej lekki i najmniej oleisty ze wszystkich 3 lekkich kremów. Przy codziennym stosowaniu wystarcza mi na ok. 6 miesięcy. :-)

Wizaż.pl/ 50 ml / 30 zł


2. Krem brzozowy z betuliną

To typowy krem na niskie temperatury. W tym roku było kilka dni mrozów, krem idealnie otulił moją skórę. Idealny do częstego stosowania dla suchej cery, dla mieszanej i tłustej - raz na jakiś czas na noc, bądź w okresie niskich temperatur. Polecam kupić go początkiem grudnia, ponieważ krem od otwarcia jest ważny tylko 3 miesiące. Okazało się, że sama nie jestem w stanie zużyć całego słoiczka, dlatego następnym razem kupię go na spółkę z kuzynką lub siostrą. :-)

Wizaż.pl / 50 ml / 30 zł



Piękne są te kartoniki! :-) Miłość wieczna i niesłabnąca :-) <3


3. Lipowy płyn micelarny

To jest mój absolutny hit i odkrycie kosmetyczne 2015 roku. Nigdy nie miałam płynu, który tak szybko, skutecznie i delikatnie rozpuszczałby tusz do rzęs i eyeliner. Dzięki niemu znacznie ograniczyłam pocieranie okolic oczu wacikiem, więc będę dłużej młoda... ;-) Wystarczył mi na ponad 2 miesiące przy codziennym demakijażu oczu i twarzy.

Wizaż.pl / 20 zł / 200 ml



4. Rumiankowy żel do twarzy

Kupiłam go stosunkowo niedawno, bo jakiś miesiąc temu. Nigdy nie używałam żelów do mycia twarzy, ponieważ zawsze wydawało mi się, że strasznie ściągają mi skórę. Teraz postanowiłam zadbać o tłuste partie mojej skóry czyli strefę T i chciałam zaopatrzyć się w produkt z dodatkiem kwasów. Okazało się, że rumiankowy żel ma 2% stężenie kwasu salicylowego. Teraz zastanawiam się jak mogłam żyć bez żelu... :-) Po jego zastosowaniu, skóra jest gładka, oczyszczona, ma ujednolicony koloryt i delikatnie zwężone pory. Rewelacja! :-)

Wizaż.pl / 18 zł / 150 ml




5. Hibiskusowy tonik do twarzy

Jest to produkt, który doceniłam dopiero po jakimś czasie. Konkretnie wtedy, kiedy dotarło do mnie jak ważną rolę pełni tonik w pielęgnacji cery. :-) Tonik ma wodnisto - żelową konsystencję, co jest nietypowe dla tego typu produktu. Dzięki temu jest bardzo wydajny, ponieważ część płynu pozostaje na waciku = nie wsiąka. Jest to kosmetyk, który bardzo lubię, ale nie przebija lekkiego brzozowego czy lipowego płynu micelarnego. :-)

Wizaż.pl / 16 zł/ 150 ml

7. Oczyszczający piling do twarzy

Kolejna rzecz od Sylveco, która idealnie współpracuje z moją mieszaną cerą.Mimo, iż piling zawiera korund, a więc kryształ o wysokiej mocy ściernej, używany m.in. przy zabiegu mikrodermabrazji, nie wpływa drażniąco na skórę - wręcz przeciwnie. Oczyszcza tyle, ile ma oczyszczać, bez podrażnienia. Po zastosowaniu pilingu mam pięknie oczyszczone pory na nosie - moją zmorę. Dla cery suchej jest dostępny piling wygładzający, który ma bardziej oleistą i łagodną konsystencję. Mam go od października i zostało mi ok. 1/3 opakowania. Stosuję raz w tygodniu.

Wizaż.pl / 20 zł / 75 ml



8. Lniana maska do włosów

To chyba jedyny produkt, który się u mnie nie sprawdził. Nie mogę odmówić masce pięknego składu, ale na moich włosach niestety nie daje pożądanego efektu nawilżenia. Po zastosowaniu maski, moje włosy są zbyt lekkie, suche na końcach i bez życia. Maska jest bardo niewydajna i występuje w niestandardowej jak na maskę pojemności - tylko 150 ml. Użyłam jej kilka razy i prawie nic nie zostało. Plus za naturalny skład i fajny słoiczek, który sobie wykorzystam np. na muszelki z nad morza. ;-)

Wizaż.pl / 30 zł / 150 ml



9. Ochronne pomadki do ust: brzozowa, rokitnikowa i odżywcza z peelingiem.

Rokitnikowa - jest wspaniała na co dzień, kocham. :-) Bardzo lubię konsystencję pomadki, ponieważ momentalnie topi się w kontakcie ze skórą. Większość pomadek ochronnych bardzo sztywnieje w niskich temperaturach. Wtedy ciężko się je nakłada na usta. Ta pomadka to pierwszy produkt, z którym nie mam tego problemu. Zostawia lekki, ochronny film na ustach i pięknie podkreśla ich naturalny kolor. :-)  Jedyny minus -  mega dziwny smak i zapach, ale idzie się przyzwyczaić. :D :-)

Wizaż.pl / 8 zł / 4,4 g

Brzozowa - najmniej ją polubiłam, bo ma dla mnie zbyt sztywną i woskową konsystencję. Nie topi się tak fajnie jak rokitnikowa, nie współpracuje tak dobrze ze skórą, ale ładniej pachnie i lepiej smakuje niż rokitnikowa.

Wizaż.pl / 8 zł / 4,4 g

Pilingująca - hicior jakich mało. :-) Miliony serduszek i wielki like dla pilingującej pomadki. Czeka na mnie zawsze pod poduszką, żebym nie zapomniała jej użyć. Nie jest to produkt niezbędny, ale znacznie ułatwiający codzienną pielęgnację. :-) Dzięki niej nie muszę pamiętać o codziennym pilingu ust, chociaż pomadka sama w sobie nie zastąpi porządnego pilingu. Słodki smak i ładny zapach. :-)

Wizaż.pl / 10 zł / 4,6 g


Recenzja pomadki rokitnikowej i pilingującej.


10. Szampon pszeniczno - owsiany i balsam myjący z betuliną

Szampon pszeniczno - owsiany jest jednym z moich ulubionych produktów do mycia skóry głowy. Świetnie usztywnia włosy u nasady i ogranicza przetłuszczanie. Pięknie pachnie cytrusami. :-) Balsam myjący to produkt silnie nawilżający, który używam doraźnie, gdy skóra głowy potrzebuje nawilżenia. Używany zbyt często, obciąża moje cienkie włosy i przyspiesza przetłuszczanie. Na temat szamponów pisałam obszerną recenzję, dlatego zachęcam do zapoznania się z analizą składu i pozostałymi właściwościami produktów. :-)

Wizaż.pl




KOSMETYKI SYLVECO:
  • w większości pachną cierpko - pachną tak jak naturalne składniki użyte w produktach,
  • są hipoalergiczne, przeznaczone dla problematycznych skór,
  • bez dodatku sztucznych barwników,
  • piękny, spójny design wszystkich opakowań,
  • przejrzyste składy, które można zobaczyć na stronie producenta,
  • kiepskiej jakości zatyczki (co mnie doprowadza do szału :-) :D) - zatyczki takie jak w toniku hibiskusowym czy płynie micelarnym, bardzo często się odrywają.
Ale wiecie co? Nawet oderwana zatyczka nie jest w stanie przyćmić tych wszystkich plusów! :-)


Nie stosowałam jeszcze żelów pod prysznic, balsamów do ciała, kremów: do stóp i dłoni. Macie doświadczenie z tymi produktami? Jeśli używacie Sylveco, koniecznie podzielcie się jakie są Wasze ulubione kosmetyki, oraz za jakimi nie przepadacie. Czy stosowałyście może produkty Vianek (nowa linia od Sylveco)? Jakie kosmetyki naturalne innych marek możecie mi polecić? :-) Buziaki :-) :-*

3 złote zasady czesania włosów

$
0
0
MAŁE ZMIANY, WIELKI EFEKT

Pierwsza złota zasada zdrowego czesania: włosy zaczynamy czesać od końcówek i w miarę rozplątywania, kierujemy szczotkę coraz wyżej. Czesząc włosy w odwrotnej kolejności tj. od nasady po końce, doprowadzamy do splątania włosów czyli pojawienia się kołtunów. Banalne, ale niestety bardzo dużo osób nie ma nawyku czesania od końców, co jest przyczyną wielu zniszczeń i osłabienia ogólnej kondycji włosów. Zapraszam na przemyślenia odnośnie czesania włosów ujęte w 3 złote zasady, którymi kieruję się przy codziennym czesaniu. Na końcu wpisu czeka wyjaśnienie, dlaczego wybrałam taki temat oraz mała prośba do początkujących włosomaniaczek. :-)


3 ZŁOTE ZASADY ZDROWEGO CZESANIA

  1. Zawsze czeszę włosy od końców, stopniowo przesuwając szczotkę ku górze.
  2. Nigdy nie czeszę mokrych/wilgotnych włosów.
  3. To czym czeszesz ma znaczenie - szczotka z włosia dzika i drewniany grzebień to moje must have.



1. NAJPIERW KOŃCE

Czesanie w odwróconej kolejności tj. najpierw nasada, później końce, prowadzi do powstania licznych kołtunów. Niewiele osób ma cierpliwość do ich rozplątywania, w efekcie szarpiemy włosy, wyrywając kołtun. 

↓↓↓

Prowadzi to do łamania, rozdwajania i pogorszenia ogólnej kondycji włosów. 


Chwilowa psychiczna ulga spowodowana pozbyciem się problemu, jest niczym w porównaniu z męką jaką przechodzi się często latami (!) by powrócić do fajnej kondycji włosów sprzed zniszczeń. Czeszę więc tak, aby nie tworzyć kołtunów, a jeśli już się jakiś pojawi, to staram się delikatnie go rozplątać. :-)





2. NIGDY NIE CZESZĘ MOKRYCH/WILGOTNYCH WŁOSÓW

Już bardzo dawno temu zrezygnowałam z czesania mokrych/wilgotnych włosów, co niesamowicie poprawiło ich kondycję.

Wiele osób ma obawy, że jeśli nie rozczesze wilgotnych włosów, to będą odkształcone, nie będą dały rozczesać się po wyschnięciu. 

Nic takiego nie ma miejsca, ponieważ przed każdym myciem dokładnie rozczesuję włosy szczotką. W związku z tym włosy nie są znacznie splątane po myciu i łatwo je rozczesać gdy wyschną. Spróbujcie! :-) Zaprzestanie czesania mokrych włosów było wielkim przełomem w mojej pielęgnacji.


Ta zasada może przynieść wymierne korzyści osobom mającym bardzo wrażliwe i/lub cienkie włosy. Jeśli jednak nie wyobrażacie sobie nie czesać mokrych włosów, zajrzyjcie do wpisu jak bezpiecznie czesać mokre włosy.



3. TO CZYM CZESZESZ, MA ZNACZENIE

    Po dłuższym okresie używania danej szczotki czy grzebienia, można dostrzec zmiany w kondycji włosów. W moim przypadku długofalowe stosowanieszczotki z włosia dzika poprawiło ogólną kondycję włosów, natomiast krótkie używanieTangle Teezer Salon Elite, połamało je.
    • fakt, że włosy będą: puszyste, wygładzone, naelektryzowane, pełne objętości, wygładzone, to również zasługa dobrze dobranej szczotki czy grzebienia.


    RYTUAŁ CZESANIA W PRAKTYCE :-)


    1. Przed myciem dokładnie rozczesuję włosy. Dzięki temu nie są znacznie splątane, gdy juz wyschną.
    2. Nie czeszę mokrych włosów, zostawiam je do samodzielnego wyschnięcia.
    3. Gdy są już suche, przeczesuję je często palcami, aby wstępnie j rozplątać (to fajny sposób na poradzenie sobie z kołtunami).
    4. Następnie delikatnie czeszę włosy szczotką z dzika, zaczynając od końcówek.
    5. Na koniec przeczesuję włosy drewnianym grzebieniem, aby wygładzić włosy i zlikwidować elektryzowanie.



      Powiązane artykuły:



      Dzięki tym 3 prostym krokom, utrzymuję włosy w bardzo dobrej kondycji. :-) Tak naprawdę niewiele trzeba, żeby zacząć dbać o włosy. Nie chodzi o to, aby kupować coraz więcej kosmetyków, ale świadomie zacząć zmieniać złe nawyki. W świadomej pielęgnacji najlepsze zmiany są za darmo! :-) I to jest super. :-) Wystarczy trochę wysiłku i odrobina silnej woli. :-)


      Mam nadzieję, że wpis się przyda w szczególności osobom początkującym. Chciałabym pisać o takich podstawach, bo wiem, że dużo osób dopiero zaczyna przygodę ze świadomą pielęgnacją i coś co jest oczywiste dla mnie, niekoniecznie jest oczywiste dla większości. Dlatego serdeczna prośba - napiszcie o jakich podstawach chciałybyście poczytać na blogu. :-) I koniecznie napiszcie jakie są wasze zasady zdrowego czesania oraz czym czeszecie włosy. :-)

      5 małych kroków do szczęścia i dobrego życia

      $
      0
      0
      Z OKAZJI DNIA KOBIET I FAKTU, ŻE JESTEŚ :-)

      Czym dla mnie jest kobiecość? Na pewno umiejętnością stawiania granic, dbaniem o rozwój osobisty, atrakcyjny wygląd: swój i otoczenia oraz dbaniem o innych ludzi. :-) Praca zawodowa, studia, kursy, obowiązki domowe - wszystko to pochłania dużą ilość czasu. Czasami wielkim wyczynem staje się namalowanie kreski eyelinerem, już nie mówiąc o uprzątnięciu sterty gazet czy przeczytaniu rozwojowej książki. No, nie jest lekko, ale wiem jedno - każdy na tej planecie dysponuje taką samą ilością czasu. Kwestią dobrej organizacji jest to czy znajdziemy godzinę dziennie, aby zadbać o siebie. Bo kiedy dbamy o siebie, dzieją się niezwykłe rzeczy... :-) Zapraszam na wpis, w którym przekonam was, że 5 małych kroków wystarczy, aby poczuć się pięknym i szczęśliwym człowiekiem. :-)


      5 MAŁYCH KROKÓW DO SZCZĘŚCIA I DOBREGO ŻYCIA



      1. CIAŁO NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM

      Gdybyśmy mogły wybrać sobie ciało, po tej planecie chodziłyby same aniołki Victoria's Secret. ;-) Chociaż nie każdy marzy o figurze Adriany Limy, to jest widoczny trend wysokiej, szczupłej kobiety, z małym noskiem, dużymi oczami i pełnymi ustami (nie mówicie, że nie, bo ja wam nie uwierza!).

      Rodzimy się z określonym ciałem, zestawem cech, których nie możemy zmienić i to jest fakt, dokładnie taki jak to, że trawa jest zielona, a niebo - niebieskie. :-) Dlatego najważniejsze jest to, żeby zadbać o to, co mamy i na tym budować. :-)


      Jak zadbać o swoje ciało?
      • raz w tygodniu znaleźć czas na domowe spa 

      Bardzo tego pilnuję i faktycznie raz w tygodniu robię porządny piling całego ciała, najczęściej z kawowych fusów, piling twarzy, nakładam maseczkę, starannie wcieram balsam do ciała, zajmuję się paznokciami i włosami. :-) Czuję się wspaniale po takim domowym zabiegu. :-)



      • uprawiać regularnie sport
      Sport pozwala utrzymać ciało w dobrej kondycji, co odbija się również na jędrnym i ładnym wyglądzie, co z kolei wprawia nas w dobry nastrój, a to prowadzi do tego, że chętniej wychodzimy z domu, spotykamy się z ludźmi i zaczynamy chcieć więcej. Banał, ale tak jest. :-)


      • zdrowe odżywianie
      Większość osób podświadomie wie, jakie produkty są dobre dla organizmu, a jakich należy unikać. Popijanie oranżadą stygnącego kebaba to nie najlepszy pomysł. Odbija się to na samopoczuciu i zdrowiu, a tym samym jakości życia. 




      2. MAKIJAŻ, PAZNOKCIE, ZAPACH

      Czuję się zdecydowanie lepiej, gdy pomaluję rzęsy, wyrównam koloryt skóry, wyreguluję brwi, ładnie pomaluję usta, zadbam o paznokcie a całość zwieńczę ulubionymi perfumami. :-) Makijaż jest śliskim tematem i trzeba wyrobić sobie zdrowe podejście do niego. Jest to świetny sposób na wyeksponowanie urody, ale nadużywany może prowadzić do braku akceptacji naturalnego wyglądu. Dlatego staram się podkręcać wizualnie to co mam, bez zbędnego przerysowania i wtedy czuję się super. :-)

      Jeśli szukacie perfum czy nowej kolorówki, na stronie Kupon.pl znajdziecie kody rabatowe do Perfumesco i kosmetyki Urban Decay w promocyjnych cenach




      3. ROZWÓJ OSOBISTY

      To dla mnie bardzo ważna sfera życia. Poznawanie siebie, swoich lęków, tego co lubimy, co nam przeszkadza, jakie mamy priorytety w życiu, uaktualnianie tych informacji, nadaje życiu smak i pozwala żyć świadomie. Refleksja nad własnym wnętrzem pozwala zwolnić i zastanowić się w jakim kierunku chcemy podążać. Bardzo lubię czytać bloga Aniamaluje i Marta Pisze, bo znajduję tam proste rozwiązania codziennych sytuacji. Uwielbiam również Michała Pasterskiego, książki Beaty Pawlikowskiej, Andrew Matthewsa i inspirujący Instagram. :-)


      Równie ważne jest rozwijanie pasji i zainteresowań, ciągłe dokształcanie się i poszerzanie horyzontów. To właśnie kolejny krok, prowadzący według mnie do szczęśliwego życia. :-)




      4. GARDEROBA

      Według mnie dobrze funkcjonująca garderoba, to taka, w której:
      • zawsze możemy założyć ubrania, w których dobrze się czujemy,
      • ubrania podkreślają naszą urodę i sylwetkę,
      • są dobrej jakości.
      Ponad rok temu zrobiłam wielkie porządki w szafie. Ponieważ bardzo często stawałam przed szafą i stwierdzałam, że nie mam się w co ubrać, zaczęłam działać. Teraz cieszę się względnie dobrze funkcjonującą garderobą, mam mniej ubrań, ale tak je lubię, że nie mogę zdecydować się na konkretny zestaw. :-) Polecam zrobić czystkę i bez sentymentów pozbyć się ubrań, w których nie czujemy się dobrze, bo życie jest zbyt ulotne, by zadowalać się półśrodkami.



      5. OTOCZENIE, W KTÓRYM ŻYJEMY

      Estetyka i harmonia we wnętrzach, w których przebywamy na co dzień, własny kąt, miłe akcenty jak np. bukiet świeżych kwiatów, powodują, że pracujemy wydajniej i czujemy się lepiej. :-) Wiem, że nie każdy jest urodzonym pedantem (ja to już na pewno nie :-)), ale dbanie o czystość wnętrza, w którym przebywamy, czyste miejsce pracy, porządek w szafie, znacząco wpływa na jakość życia. Badaniem stosunków człowieka z otoczeniem zajmuje się m.in. socjologia miasta, którą studiowałam. :-) Wszystko, o czym piszę jest poparte badaniami, dlatego warto znaleźć kilkanaście minut dziennie i ogarnąć otoczenie. :-)

      Jeśli chcecie sprawić przyjemność sobie lub innej osobie, mam dla Was kod rabatowy 10% do Natural Chic, gdzie znajdziecie m.in. przepiękne bukiety kwiatów, organizery, podkładki i ramki. Wszystko w moim ulubionym, naturalnym stylu. :-)



      Kroków do szczęścia i dobrego życia jest więcej, ale właśnie te, o których wspomniałam są obecnie dla mnie ważne i nad nimi pracuję. :-) Reprezentują zdrowy, oświecony egoizm, który jest punktem wyjścia do jakiegokolwiek działania (oczywiście takie jest moje zdanie, nie musicie się z nim zgadzać). :-) Jeśli czuję się dobrze we własnej skórze, jestem szczęśliwa, mam więcej energii i mogę podzielić się nią z innymi ludźmi. Mogę po prostu więcej i czuję siłę swojej kobiecości. :-) Koniecznie podzielcie się waszą receptą na szczęśliwe życie.



      Wpis powstał we współpracy z serwisem kupon.pl. Na moim blogu znajdziecie tylko i wyłącznie wartościowe wpisy reklamowe, ponieważ szanuję każdą osobę, która tu zagląda. :-)

      Proste włosy bez prostownicy

      $
      0
      0
      SPRAWDZONE SPOSOBY


      Proste i gładkie włosy bez użycia prostownicy - czy to możliwe? Oczywiście. :-) Jestem tego najlepszym przykładem, ponieważ moje włosy to fale typu 2a. Przez ponad 5 lat, praktycznie codziennie prostowałam swoje delikatne i cienkie włosy. Doprowadziłam je do koszmarnych zniszczeń i wysokiej porowatości. Dopiero po odstawieniu prostownicy i rozpoczęciu świadomej pielęgnacji okazało się, że istnieje kilka bardzo prostych sposobów na rozprostowanie włosów bez użycia prostownicy. 



      Nieinwazyjne metody prostowania włosów lubię za to, że po ich zastosowaniu, moje włosy nie tracą objętości tak jak po użyciu prostownicy. Po prostu nie są ciasno sprasowane od płytek żelazka, zachowują puszystość, nie strączkują się tak szybko, ale nie są aż tak błyszczące.

      2008 r. włosy po prostownicy | 2015 r. włosy wyprostowane bez prostownicy




      SPOSOBY NA PROSTE WŁOSY, BEZ UŻYCIA PROSTOWNICY

      1. SUSZARKA

      Strumień powietrza kierujemy z góry do dołu czyli od nasady po końce. Przy cienkich i delikatnych włosach, rozprostowanie suszarką to przysłowiowy pikuś. :-) Włosy cienkie są tak podatne, że momentalnie się rozprostują. Przy włosach średniej grubości i grubych, ten proces może przebiegać nieco bardziej opornie. Warunek: strumień powietrza powinien być naprawdę mocny, a suszarka mieć funkcję jonizacji i opcję zimnego nawiewu, co dodatkowo nabłyszczy włosy.



      2. SILIKONY, OLEJE, DOCIĄŻAJĄCE MASKI

      silikony
      Sprawiają, że włosy stają się ciężkie, dzięki czemu skręt się rozprostowuje. Najlepsze efekty rozprostowujące włosy dają tzw. silikony ciężkie np. trimethicone. Najszczelniej oblepiają włos, nie zmywa ich ani woda ani łagodny szampon. Osobiście nie lubię używać produktów z mocnymi silikonami, bo moje cienkie włosy wyglądają po nich bardzo ciężko i czasami wręcz tłusto. Są jednak idealne dla osób mających średnio grube lub grube włosy.

      → oleje
      Oleje muszą być oczywiście dobrze dobrane do porowatości włosów. Jeśli nie, zamiast wygładzać, będą puszyły włosy, wysuszały końce lub obciążały.


      treściwe maski
      Dociążające maski to takie, które zawierają właśnie silikony, oleje, ale również humektanty i proteiny. Zazwyczaj bardzo fajnie sprawdzają się tutaj profesjonalne produkty fryzjerskie jak np. Mythic Oil, maska Loreal Absolut Repair Lipidium. Kosmetyki fryzjerskie są naładowane kondycjonerami, które wpływają na rozprostowanie włosów. :-) 


      3. RODZAJ CIĘCIA 

      Włosy jednej długości, obcięte na kształt U lub na prosto, są mniej podatne na skręt. Moje włosy obcięte na prosto w ogóle się nie podkręcają. Cięcie w kształcie U często podkręca włosy po bokach, natomiast zostawia całkiem proste te w tyle.


      4. DŁUGOŚĆ WŁOSÓW

      Im włosy dłuższe, tym mniej podatne na skręt. Kiedyś, gdy moje włosy były krótsze, były podatne na wszelaką stylizację lokówką, papilotami itd. Obecnie moje włosy nie układają się tak łatwo w fale czy loki  (chociaż to nie tylko kwestia długości, ale również obniżenia porowatości) - zdecydowanie łatwiej mi je wyprostować, chociażby jednym z tych naturalnych sposobów. :-)


      5. KERATYNOWE PROSTOWANIE

      Jeden ze skutecznych sposobów na poprawienie kondycji włosów i rozprostowanie ich. Warto jednak zaznaczyć, że siła rozprostowania zależy od tego jakie naturalnie są nasze włosy. Im włosy cieńsze, tym bardziej podatne. Im skręt naturalnie słabszy, tym lepszy efekt. :-) 

      Chociaż sama nie zamierzam na razie poddać się zabiegowi, to zastanawia się nad nim moja siostra, która ma z natury bardzo wrażliwe, cienkie włosy w kolorze naturalnego, jasnego blondu. Czy gdyby wykonała taki zabieg, byłybyście zainteresowane publikacją efektów


      Domowa maseczka na bazie drożdży i mąki ziemniaczanej

      6. DOMOWE SPOSOBY

      Napar z szałwii

      Warto sięgnąć po naturalne sposoby i wypłukać włosy w szałwii, a konkretniej - w naparze z szałwii. Szałwia ma działanie wygładzające i rozprostowujące. Może natomiast lekko przyciemniać, dlatego nie polecam jej blondynkom. Jak wykonać? Kopiatą łyżkę szałwii zalać wrzątkiem (kubek 200 ml). Parzyć pod przykryciem ok. 10 minut. Schłodzić i aplikować na umyte, odciśnięte z nadmiaru wody włosy. 

      Skrobia ziemniaczana

      Była swojego czasu bardzo popularna, obecnie chyba już troszkę zapomniana. :-) Skrobia ziemniaczana dodana do ulubionej odżywki czy maski rewelacyjnie wygładza, dociąża i rozprostowuje włosy. Koniecznie spróbujcie. :-) Tutaj fajny przepis na maseczkę nawilżająco - nabłyszczającą. :-)



      7. SZCZOTKA Z WŁOSIA DZIKA

      W szczególności duża, płaska i szeroka, taka jaką ma ja. :-) Przydaje się podczas suszenia włosów suszarką, ponieważ naturalne włosie idealnie przytrzymuje końce włosów podczas suszenia, co wpływa na możliwość ukierunkowania strumienia powietrza w jedno miejsce przez dłuższy czas. Warto podzielić włosy na partie (w zależności od gęstości) i po kolei przeczesywać szczotką z dzika pasma, zatrzymując się przy końcówkach i dosuszając w ten sposób włosy (kierując strumień powietrza oczywiście od nasady po końce).




      WŁOSY CIENIOWANE

      Włosy cieniowane mają tendencję do podkręcania. Bardzo często nawet w przypadku osób mających włosy proste z natury, ale pocieniowane, po jakimś czasie uwidacznia się subtelne podkręcenie końców. Dzieje się tak m.in. dlatego, że takie pocieniowane włosy szybciej się niszczą (im większa masa włosów jednej długości, tym lepiej dla ich kondycji). 



      "KRZYWE" WŁOSY

      Tzw. krzywe włosy to nic innego jak włosy falowane. :-) Jeśli nie zadba się odpowiednio o wydobycie skrętu, będą nieregularnie pofalowane, co będzie dawało wizualną krzywiznę pasm. Takie włosy wbrew pozorom są świetne w układaniu, ponieważ w naturalny sposób można wydobyć z nich zarówno piękne fale jak i zyskać prostą taflę włosów.





      Odsyłam również do wpisu Moje sposoby na proste i gładkie włosy, gdzie dodatkowo przeczytacie o sposobach na wygładzenie włosów. :-) Czy macie jakieś sprawdzone kosmetyki lub sposoby na rozprostowanie włosów bez użycia prostownicy? :-)

      L-cysteina: prosty sposób na pogrubienie włosów

      $
      0
      0
      I POPRAWĘ KONDYCJI

      Cysteina to jeden z kilkunastu podstawowych aminokwasów, występujących naturalnie w naszym organizmie. Wchodzi w skład keratyny, czyli białka budującego włosy, skórę i paznokcie. Sprawia, że włosy są bardziej odporne na uszkodzenia, grubsze w dotyku, nawilżone i błyszczące. L-cysteina to moje wielkie odkrycie. :-) Z wpisu ucieszą się przede wszystkim posiadaczki cienkich, oklapniętych u nasady włosów, osoby chcące usztywnić włosy, zarówno u nasady jak i na długości, a także posiadaczki zniszczonych włosów, chcące je zregenerować. Gdzie kupić l-cysteinę, jak wygląda, jakie dokładnie ma działanie, moje doświadczenia z l-cysteiną i kilka świetnych przepisów. Zapraszam. :-)



      KILKA FAKTÓW O L-CYSTEINIE

      • to biały, krystaliczny proszek, przypominający drobną odmianę cukru białego,
      • wzmacnia włosy, nabłyszcza i regeneruje,
      • likwiduje stany zapalne skóry (u mnie naprawdę działa cuda!),
      • jest silnym antyoksydantem - opóźnia starzenie skóry,
      • włosy są sypkie i miłe w dotyku,
      • ma zdolność wiązania wody, silnie nawilża,
      • posiada małej wielkości cząsteczki - jest łatwo przyswajana przez włosy i skórę,
      • pachnie nieprzyjemnie siarką.



      2013 ROK - MOJE PIERWSZE DOŚWIADCZENIE Z L-CYSTEINĄ

      Na początku włosomaniactwa próbowałam wielu kosmetyków, domowych sposobów pielęgnacji i oczywiście półproduktów. Wtedy moje włosy były zniszczone, porowate, wiotkie i kruche, wymęczone brakiem odpowiedniej pielęgnacji. Przeczytałam wtedy o płukance z l-cysteiny, która miała pogrubić, odżywić i usztywnić włosy.

      Po zastosowaniu płukanki miałam wrażenie, że spaliłam sobie włosy:
      • suche na wiór końcówki,
      • włosy na długości sterczały jak choinka,
      • były jaśniejsze o 2 tony (w wyniku przesuszenia),
      • niektóre pasma były wręcz pokarbowane od suchości,
      • nieprzyjemnie pachniały siarką, a zapach ten utrzymywał się przez prawie 2 tygodnie,
      • dwukrotnie zwiększoną objętość - to jedyny plus zabiegu.

      Powiedziałam "nigdy więcej" i przez 2,5 roku unikałam l-cysteiny. Początkiem tego roku wróciłam do niej z całkiem innym nastawieniem - zdecydowanie bardziej świadomym. Okazało się, że moje włosy świetnie reagują na niewielką dawkę l-cysteiny, a płukanka z 2013 roku miała zbyt duże stężenie.



      JAK UŻYWAĆ?

      Stężenie

      Stężenie l-cysteiny w kosmetykach powinno wynosić maksymalnie 4%. W przeciwnym wypadku włosy mogą stać się suche, łamliwe i wyglądać na spalone. Na każde 50 ml produktu (maski, odżywki, szamponu) dodajemy ok. 2 g l-cysteiny. Jest to miara orientacyjna. Moje włosy lubią 1g/50ml produktu.


      Zwróćcie również uwagę czy kosmetyk, do którego dodajecie l-cysteinę nie zawiera innych protein w składzie. Przykładowo: dodając l-cysteinę do szamponu pszeniczno - owsianego Sylveco, wykorzystam ok. 0,5 g l-cysteiny, natomiast dodając do nawilżającego balsamu myjącego Sylveco, dodam 1g. :-)


      Zioła działają podobnie jak proteiny, więc jeśli używacie na co dzień szamponów ziołowych, dodajcie maksymalnie 1g l-cysteiny na 50 ml produktu (to naprawdę niewiele!).


      Częstotliwość stosowania

      Trzeba obserwować swoje włosy, ponieważ zbyt często stosowanie l-cysteiny może przeproteinować włosy - tak wyglądały moje podczas spaceru

      Moje włosy po zastosowaniu l-cysteiny. Gładkie, sypkie i błyszczące. :-)  Końce tragedia, wiem! Będę niedługo podcinała. :-)




      MOJE ULUBIONE ZASTOSOWANIA L-CYSTEINY

      Dodatek do szamponu

      To moje ulubione zastosowanie. :-) Dodaję szczyptę l-cysteiny do szamponu. Ten sposób świetnie odbija włosy od nasady, pogrubia, nabłyszcza i koi skalp. 


      Dodatek do odżywki/maski

      Idealnie sprawdza się w połączeniu z produktami emolientowymi:
      • maska toskańska Planeta Organica,
      • maska mineralna Planeta Organica
      • kuracja Isana Oil Care,
      • odżywka Timotei Precious Oils.



      PRZEPISY NA PŁUKANKI Z WYKORZYSTANIEM L-CYSTEINY


      Płukanka z aloesem zatężonym 10x

      10% aloes zatężony 10x (płaska łyżeczka 5 ml)
      4% L-cysteina (3 płaskie łyżeczki 1 ml)
      86% woda (43 ml)


      Płukanka z pantenolem i wit. B3

      10% aloes zatężony 10x (płaska łyżeczka 5 ml)
      3% L-cysteina (ok. 2.5 płaskie łyżeczki 1 ml)
      1% pantenol 75% (0.4 ml)
      1% witamina B3 (płaska łyżeczka 1 ml)
      85% woda (42.5 ml)

      Przepisy na te płukanki pochodzą ze sklepu zrobsobiekrem.pl.



      Jak stosujemy płukanki?

      Płukanki stosujemy na wilgotne, osuszone ręcznikiem włosy. Płukanki używamy jako ostatni etap mycia, nie spłukujemy ponownie z włosów. Wszystkie składniki wymieszać razem. Stosować na mokre, umyte włosy (przepłukać włosy roztworem z cysteiną). 



      PIĘKNE PAZNOKCIE

      L-cysteina jest również wykorzystywana w pielęgnacji skóry i paznokci. Co ciekawe, myjąc włosy szamponem z dodatkiem l-cysteiny, zauważyłam wyraźne wzmocnienie paznokci. :-) Jeśli chcecie dodawać ją np. do kremu do twarzy czy balsamu do ciała, dodajemy max. 0,5g na 50 ml produktu.



      JAK PRZECHOWYWAĆ?

      Trzymamy w temperaturze pokojowej. :-) Dziewczyny, postarajcie trzymać l-cysteinę z dala od wilgoci. Niestety ja przez przypadek nalałam do swojej l-cysteiny kilka kropel wody podczas mycia i się skleiła. :-)



      ILE KOSZTUJE, GDZIE KUPIĆ?

      Zrób Sobie Krem

      10g -  5,90 zł 
      30g - 15,34 zł


      Mam opakowanie 10g i wystarcza mi na bardzo długo. :-) 


      Jestem ciekawa czy słyszałyście o l-cysteinie, czy stosowałyście i jakie polecacie produkty na wzmocnienie i pogrubienie (cienkich) włosów. :-)

      Ulubione, naturalne sposoby pielęgnacji włosów

      $
      0
      0
      SPRAWDZONE PRZEPISY

      Dzisiaj pokażę wam moje ulubione i godne polecenia sposoby pielęgnacji włosów, z wykorzystaniem rzeczy, które mamy pod ręką w kuchni. :-) Osobiście uwielbiam łączyć stosowanie profesjonalnych produktów, tych drogeryjnych, właśnie z naturalnymi metodami. :-) Kocham naturę i wiem, że sposoby babć okazują się być często strzałem w 10. Świadoma pielęgnacja włosów nie musi być droga, a ta oparta na naturalnych składnikach, często przynosi bardziej trwałe efekty. :-) 



      1. SIEMIĘ LNIANE

      To mój zdecydowany faworyt ze wszystkich domowych metod pielęgnacji. Sprawdza się na wielu typach i rodzajach włosów. Siemię lniane posiada silne właściwości nawilżające, jest również doskonałym, naturalnym stylizatorem. Bazą każdego zabiegu z wykorzystaniem siemienia jest żel  lniany (pieszczotliwie zwany przez niektóre włosomaniaczki "glutkiem" lnianym :-)).

      Aby go wykonać, należy: w 200 ml wody zagotować 2 łyżki stołowe siemienia lnianego, gotujemy przez ok. 15 minut. Przecedzamy przez sitko, studzimy żel i gotowe. :-)

      DO CZEGO UŻYĆ ŻEL?

      → maska na włosy

      Na umyte, osuszone ręcznikiem włosy, aplikujemy żel lniany. Można dodatkowo nałożyć reklamówkę foliową i ręcznik, aby podgrzać włosy i je rozpulchnić (wtedy żel lepiej zadziała). Maskę trzymamy od 10 - 30 minut, w zależności od osobistych preferencji. Więcej o masce z siemienia pisałam tutaj.

      maska na skórę głowy

      jeśli macie przesuszony skalp, to żel lniany wspaniale nawilży i ukoi skórę głowy,


      dodatek do odżywki/maski

      Żelu lnianego można również użyć jako dodatek do ulubionej odżywki lub maski, co spotęguje nawilżające działanie produktu.


      jako stylizator

      Żel lniany bezpośrednio aplikujemy na włosy, ugniatając je równocześnie gdy są jeszcze wilgotne. Taki sposób świetnie podkreśla skręt, ujarzmia napuszone włosy. Ten sposób uwielbiają posiadaczki włosów falowanych i kręconych. :-)

      Jeśli wierzchnia warstwa włosów przypomina choinkę, siemię lniane pozwoli uklepać i przykleić włosy do powierzchni - efekt gładkiej tafli macie na zawołanie. :-)




      2. DROŻDŻE

      Uwielbiam zarówno jeśli chodzi o zastosowanie wewnętrzne jak i zewnętrzne. :-)

      picie drożdży

      Nic tak jak drożdże nie przyspieszyło wzrostu moich włosów. :-) 



      maski do włosów

      Tutaj preferuję aplikowanie drożdży jako dodatek do ulubionej maseczki czy odżywki. Jeden z moich ulubionych przepisów z wykorzystaniem drożdży i mąki ziemniaczanej.


      drożdże do skóry głowy

      Ładnie odbijają włosy od nasady i koją skalp.



      3. OLEJE KUCHENNE

      Moim faworytem w tej kategorii jest oliwa z oliwek - zdecydowanie mój ukochany olej. :-) Oleje kuchenne używamy do olejowania włosów czyli zabiegu, który ma za zadanie m.in. : natłuścić włosy, zatrzymać nawilżenie, nabłyszczyć i odżywić.


      olejować możemy na kilka sposobów:
      • na suche włosy przed myciem,
      • w tzw. rosole (do miseczki z ciepłą wodą wlewamy porcję oleju, po czym moczymy w mieszance włosy),
      • dodając kilka kropel oleju do ulubionej maski,
      • zamiast silikonowego serum po wymyciu włosów,
      • na 10 minut przed myciem lub na całą noc.


      → inne oleje kuchenne, które warto przetestować:
      • słonecznikowy,
      • winogoronowy,
      • lniany,
      • sezamowy,
      • i każdy olej, który akurat macie pod ręką w kuchni. :-)



      4. SKRZYP POLNY I POKRZYWA

      Zioła są świetnym sposobem na wzmocnienie włosów i zadbanie o skórę głowy. Ja upodobałam sobie szczególnie skrzyp polny i pokrzywę. :-) 

      napój ze skrzypu i pokrzywy

      Ta mieszanka świetnie wzmocniła mi włosy. :-) Jak pić, w jakich proporcjach i jak często - odsyłam do wpisu na ten temat. :-)




      5. JOGURT NATURALNY

      Silnie nawilżająca maseczka do włosów. U mnie nie zawsze się sprawdza, ponieważ czasami zbyt mocno nawilża włosy i je obciąża. Mimo to warto spróbować, gdyż to niesamowicie tania alternatywa dla drogich, nawilżających produktów. :-)




      6. MĄKA ZIEMNIACZANA

      Jeśli jeszcze nie próbowałyście mąki ziemniaczanej, to obiecajcie mi, że dodacie ją do porcji odżywki przy następnym myciu. :-)

      dodatek do maski/odżywki

      Mąka genialnie wygładza włosy, dociąża i nawilża. Wystarczy dodać ją do ulubionej odżywki lub maski, lub takiej, która według was zbyt słabo wygładza i nawilża. :-) U mnie mąka stanowi zazwyczaj 1/4 całej mieszanki, ale oczywiście można eksperymentować z proporcją.



      suchy szampon

      Jeśli macie przetłuszczającą się skórę głowy, spróbujcie mąki ziemniaczanej zamiast suchego szamponu. :-) Mąka świetnie wciąga sebum i przedłuża świeżość skóry głowy

      Jak używać? Bierzemy małą ilość mąki ziemniaczanej na opuszki palców i delikatnie, przedziałek po przedziałku, wmasowujemy w skórę głowy. Fajnie jest wyczesać mąkę szczotką z włosia dzika, ponieważ usunie nadmiar mąki, ale pozostawi odpowiednią jej ilość na skórze głowy. :-)



      7. SOK Z ALOESU

      Już bardzo dawno nie miałam soku z aloesu u siebie, ale gorąco go polecam.

      Sok z aloesu można stosować na kilka sposobów:
      • nawilżająca mgiełka,
      • dodatek do ulubionej maski, odżywki,
      • płukanka z soku z aloesu,
      • dodatek do szamponu.
      Sok z aloesu / nawilżanie włosów / przepisy




        8. BIAŁY CUKIER

        To świetny, naturalny piling do skóry głowy. Złuszczanie martwego naskórka pozwala lepiej zadziałać maskom i wcierkom. :-) Cukier to również świetny humektant, a co za tym idzie - wspaniale nawilża skalp. Najlepiej sprawdza się w połączeniu z gęstym mydłem np. cedrowym czy miodowymAgafii, ponieważ nie rozpuszcza się tak szybko. Nie przepadam za dodawaniem białego cukru do maski, ponieważ puszy niesamowicie moje włosy, ale wy możecie jak najbardziej spróbować. :-)




        GODNE POLECENIA

        Chciałabym również wspomnieć o zabiegach, które są świetne patrząc obiektywnie, ale u mnie z różnych względów się nie sprawdzają.


        1. PILING DO SKÓRY GŁOWY Z KAWY PARZONEJ

        Kawa może nieco przyciemniać kolor włosów, dlatego jest idealna dla brunetek i czarnulek. :-) Ja natomiast kocham kawę jako piling do ciała. Wykazuje wysoką moc ścierną, świetnie odświeży i złuszczy martwy naskórek.



        2. MIÓD

        U mnie się nie sprawdza, ale dodany do ulubionj maski czy odżywki, będzie świetnie nawilżał skórę głowy i włosy.


        3. CYTRYNA

        Nie jest to mój ulubiony sposób, ale uważam, że warto o nim wspomnieć. Cytryna pozytywnie wpływa na pracę gruczołów łojowych: ogranicza ich przetłuszczanie, odświeża i przedłuża świeżość. W styczniu wcierałyśmy cytrynę we wspólnej akcji, niestety u mnie się totalnie ta wcierka nie sprawdziła. Mimo to, uważam, że można spróbować, bo u wielu dziewczyn daje pozytywne efekty. :-)



        Jestem niesamowicie ciekawa jakie są wasze ulubione, naturalne sposoby pielęgnacji włosów. Bardzo często polecane przez was zabiegi, przepisy i produkty okazują się być świetne, więc koniecznie podzielcie się nimi. :-) Przesyłam buziaki. :-*

        Strefa Czytelnika [30] - włosy, nad którymi trudno zapanować

        $
        0
        0
        PLAN DZIAŁANIA DLA ANETKI

        Czy trudno wam czasami zapanować nad włosami? Nasza dzisiejsza bohaterka, boryka się z takim problemem. Po przejściach z wypadaniem i noszeniem peruki, Anetka postanowiła zawalczyć o kondycję włosów. Naturalnie falowane, stercząca jak choinka na długości, niedociążone - to tylko kilka problemów, które dzisiaj wspólnie postaramy się rozwiązać. Po długiej przerwie, zapraszam na 30 wpis z serii Strefa Czytelnika. :-)

        "Witaj Martusiu, :-) 
        Twojego bloga śledzę już od kilku miesięcy. Jestem pod wrażeniem Twojej włosowej metamorfozy oraz wiedzy jaką na temat włosów posiadasz. Sama z problemem włosów zmagam się już od wielu lat, dwa lata temu udało mi się wygrać walkę z okropnym wypadaniem (nosiłam przez pewien czas nawet perukę). Włosy mi odrosły, ścięłam zniszczone końcówki i dwa miesiące temu dzięki Twojemu blogowi zaczęłam wreszcie dbać o ich wygląd. 

        Po umyciu, wysuszeniu i uczesaniu

        Wcześniej koncentrowałam się na tym żeby odrastały, ich wygląd wizualny nie miał dla mnie znaczenia. Mimo iż moje włosy wydają się być zdrowe (zero farbowania, prostowania, suszarki) to jednak coś jest z nimi nie tak. Nie jestem w stanie nad nimi zapanować. Jednego razu po umyciu są całkiem proste, a następnym razem falują. Największym problemem jest ich puszenie a właściwie odstawanie włosków na całej ich długości przez co sprawiają wrażenie zniszczonych. 
        Włosy nie są gładkie i lejące, zupełnie się nie układają i brak im dociążenia. Zostały ścięte na równo a mimo wszystko końce żyją swoim życiem. Z przodu są wyraźnie cieńsze, tył jest dużo gęstszy, do tego dochodzi jeszcze strączkowanie i "falowanie" grzywki. Wiem że na początku swojego włosomaniactwa miałaś dość podobne problemy włosowe do moich stąd byłabym Ci niezmiernie wdzięczna za pomoc i opisanie krok po kroku co mogę zrobić abym wreszcie nie wstydziła się wyjść z domu z rozpuszczonymi włosami. 

         Przed myciem, z włosów zdjęta gumka

        Moja obecna pielęgnacja wygląda następująco:
        • włosy myję co 2 dni, szampon Timotei Jericho Rose z kokosem - w tym wydaniu kokos bardzo mi odpowiada, próbowałam zmieniać szampon na inne ale zawsze miałam problem z szybszym przetłuszczaniem i kołtunami,
        • raz w tygodniu olejuję, olej nakładam na godzinę przed myciem w wersji sprayowej (olej, odżywka, woda), w innej wersji olej zbyt oblepiał włosy i powodował że sporo ich wypadało, obecnie używam olejku z Alterry z mango,
        • raz w tygodniu nakładam maskę nawilżającą Bioetika jednak mam wrażenie że zupełnie mi nie służy, zawsze po jej zastosowaniu mam znacznie większy puch na głowie. Zamówiłam sobie maskę regenerującą z Planeta Organica którą polecałaś i czekam aż przyjdzie i ją przetestuję,
        • po myciu nakładam na kilka minut odżywkę L'oreal Elseve Magiczna Moc Olejków a w lekko poduszone włosy na końcówki Eliksir Olejowy z tej samej serii,
        • czeszę drewnianym grzebieniem włosy lekko lekko wilgotne,
        • włosy związuję gumkami Invisi ale mimo to mam później brzydki "odgniot" w miejscu wiązania.
         Przed myciem, z włosów zdjęta gumka 

        Liczę na pomoc z Twojej strony i przyjmę wszystkie porady byle tylko udało mi się te włosy doprowadzić do porządku. ;-)

        Z pozdrowieniami,
        początkująca włosomaniaczka Aneta"




        MOJE SPOSTRZEŻENIA


        1. FALOWANE CZYLI TRUDNIEJSZE W OBSŁUDZE

        Na początek chciałabym wspomnieć o rzeczy, na podstawie której budowane są kolejne punkty. Mianowicie, włosy Anety są falowane bądź kręcone. Takie włosy często wyglądają na "wymięte", "krzywe", nie są ani proste, ani kręcone. Wymagają szczególnej troski, zwłaszcza jeśli chodzi o stylizację.


        2. STYLIZACJA

        Żeby falowane włosy prezentowały się ładnie, potrzebna jest odpowiednia stylizacja. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że falowane włosy bez stylizacji nie istnieją. Anetka zaznaczyła, że ni używa suszarki, a przy takim skręcie jest wręcz wskazana.

        a) suszarka

        Za pomocą suszarki można wyczarować cuda:
        • wygładzić włosy i rozprostować je (pomoże tutaj nakładka na suszarkę tzw. koncentrator powietrza),
        • pokręcić (potrzebna będzie nakładka tzw. dyfuzor).

        Dobrze by było, aby suszarka miała funkcję jonizacji, gdyż ładnie domknie łuski.



        b) produkt stylizujący

        Można również spróbować z produktem do stylizacji. Z tych naturalnych polecam żel lniany, który pięknie podkreśli skręt i utrwali go. Przygotowanie takiego żelu jest banalnie proste, pisałam i tym w ostatnim poście. Z bardziej zaawansowanych, polecam profesjonalne produkty fryzjerskie np. sprej rozprostowujący włosy (koniecznie przed zakupem sprawdzić opinie).



        3. ODSTAJĄCE WŁOSY NA DŁUGOŚCI

        O problemie odstających na długości włosów, pisałam osobny artykuł. Tutaj dodam tylko w skrócie: aby pozbyć się problemu, należy zastosować produkt o lepkiej konsystencji. Świetnie sprawdzają się niektóre odżywki, maski, ale również oleje (moim faworytem jest oliwa z oliwek). Serum silikonowe nie uklepie włosów, bo konsystencja jest zbyt lekka. Bardzo dobrze sprawdzi się żel lniany, o którym pisałam wyżej. :-)

        W praktyce: bierzemy odrobinę np. maski do włosów, rozcieramy w dłoniach i delikatnie wygładzamy wierzchnią warstwę włosów, przyklepując te małe, odstające na długości.

        Warto kończyć każde mycie chłodnym strumieniem wody, gdyż domyka to łuski, a także sprawia, że włos mniej sterczą.



        4. CIĘCIE NA PROSTO

        Przy włosach falowanych taki typ cięcia może wzmagać problem nijakich włosów. Obcięcie na prosto, rozprostowuje włosy, natomiast przy mocniejszym skręcie sprawia, że trudniej je pokręcić, ale też nie są całkiem proste. Dobrym wyjściem jest pocieniowanie włosów - będą wtedy łatwiej się kręciły. Jeśli Anetce zależy na prostych włosach, to przy obecnym cięciu sprawę uratować może dobra stylizacja suszarką - patrz punkt 2. :-)


        5. BRAK DOCIĄŻENIA I OLEJOWANIE

        Proponuję przede wszystkim zacząć olejować włosy inną metodą niż obecna. Myślę, że fajnie sprawdzi się olejowanie na odżywkę oraz zabezpieczanie włosów serum silikonowym z dodatkiem oleju. Olej musi zostać na włosach, a to oznacza, że olejowanie przed myciem jest za słabe dla tego typu włosów, bo zostanie częściowo zmyte przed detergenty.


        6. MYCIE ODŻYWKĄ

        To metoda, która świetnie sprawdza się u osób mających spuszone, falowane włosy. Tradycyjne szampony rozpulchniają niepotrzebnie włosy, dlatego odstawienie ich na jakiś czas może się okazać fajnym rozwiązaniem. Aby myć włosy odżywką, należy wybrać produkt z określoną grupą składników. Przykładowe produkty i nazwy składników podałam we wpisie poświęconemu tej metodzie. :-)


        7. PIELĘGNACJA I AKCESORIA

        a) zamiast Invisi, gumki z rajstop

        Zamiast Invisibooble polecam spróbować gumek z rajstop, które nie niszczą włosów. :-) Można je wykonać samemu w domu. Z jednej pary rajstop można stworzyć naprawdę wiele gumek. Może się okazać, że akurat te gumki nie będą robiły odgnieceń.


        b) szampon 

        Kupiłabym na wypróbowanie szampon np. jakiś rosyjski, ponieważ według mnie większość drogeryjnych szamponów nie odpowiada potrzebom problematycznych włosów (mimo, iż na etykitach są często opisy np. do włosów farbowanych, do suchych itd.).


        Do tego:
        • maska raz w tygodniu na 30 min (przy częstotliwości mycia co 2 dzień wystarczy),
        • odżywka po każdym myciu, zamiast odżywki można użyć maski, al spłukać ją po 3 minutach,
        • drewniany grzebień - super!
        • w dni, w które Anetka nie myje włosów, również powinna zadbać o ich pielęgnację. Warto musnąć włosy serum silikonowym, olejem albo odżywką w spreju - mgiełką np. Gliss Kur. Pielęgnacja między myciami sprawi, że włosy nie będą się puszyły, utrzymają nawilżenie i będą dociążone. 
        Wcielenie tych zasad w życie spowoduje, że automatycznie przestaną się mniej puszyć. 


        Koniecznie napiszcie co wy zrobiłybyście na miejscu Anetki, jakie rozwiązania proponujecie, jak sobie radzicie z takimi problemami, czy może nie radzicie sobie i cały czas próbujecie nowych technik pielęgnacji?



        Ostatnio:



        Jeśli chcecie przesłać swoje zgłoszenie do Strefy Czytelnika, piszcie na maila strefaczytelnika@gmail.com. Co dokładnie powinno znaleźć się w zgłoszeniu, pisałam tutaj. Buziaki. :-)

        Szczotka z włosia dzika: jaki model, na co zwrócić uwagę

        $
        0
        0
        PORADNIK ZAKUPOWY


        Szczotka do włosów z włosia dzika to rzecz, bez której nie wyobrażam sobie pielęgnacji moich cienkich włosów. Włosie dzika uwielbiam za to, że jest elastyczne, dzięki czemu nie niszczy włosów podczas czesania, ale i sztywne, dzięki czemu idealnie rozplątuje włosy i dodaje objętości. Bardzo często pytacie mnie, gdzie kupić szczotkę, jaki model wybrać, jakiej ma być wielkości i oczywiście gdzie kupić szczotkę. Długo układałam ten wpis w głowie, zastanawiając się na jakie aspekty ja sama zwróciłabym uwagę, kupując po raz pierwszy szczotkę z naturalnego włosia. Stworzyłam więc poradnik zakupowy, który pomoże wam wybrać najbardziej odpowiedni model dla gęstości, długości i kondycji waszych włosów. 


        Zastanawiając się nad kryteriami wyboru określonego modelu, wyróżniłam 6 parametrów, którymi kierowałabym się, kupując szczotkę:


        1. ROZMIAR

        Rozmiar szczotki ma znaczenie z kilku względów. Im większa powierzchnia czesząca, tym szybciej rozczesze włosy. Mając długie lub gęste włosy, najlepiej celować od razu w płaską i szeroką szczotkę, ponieważ komfort użytkowania będzie nieoceniony.

        Inaczej sytuacja wygląda z włosami np. do ramion czy ściętymi całkiem króciutko. Nie ma potrzeby inwestować w szczotkę o dużej powierzchni czeszącej, wystarczy najmniejszy bądź średni rozmiar szczotki.



        Powierzchnia czesząca mojej płaskiej, szerokiej szczotki (bez rączki) wynosi 8,5 cm x 12 cm.


        2. ZAGĘSZCZENIE WŁOSIA

        Im więcej kępek włosia na szczotce, tym włosy lepiej rozczesane i bardziej puszyste.

        • szczotka o wąskim rozstawie kępek sprawdzi się na cienkich włosach, ponieważ pozwoli dokładnie oddzielić i ułożyć prawie każdy włos. Sprawdzi się również na włosach zniszczonych, plączących się, ponieważ właśnie takie często się strączkują.
        • szczotka o szerokim rozstawie kępek, będzie zbijała bardziej w kolonie (co nie znaczy, że nie będzie skutecznie rozczesywała). Sprawdzi się u osób mających zdrowe włosy, średniogrube bądź grube, którym nie zależy na mocnym efekcie objętości.





        3. DŁUGOŚĆ WŁOSIA

        Być może nie każdy zwraca uwagę na długość włosów w szczotce, a ten parametr ma również szczególne znaczenie.

        • przy cienkich włosachświetnie sprawdzą się szczotki o krótkim włosiu, 
        • przy włosach gęstych - z długim włosiem.


        Krótkie włosie szczotki w połączeniu z włosami gęstymi, będzie działało tylko na wierzchnią warstwę tj. rozczesywało tylko wierzch włosów, bez rozplątywania warstw głębszych.





        Teraz bardzo dużo szczotek ma mieszaną długość włosia, co daje wielowymiarowy efekt rozczesania. To fajne wyjście dla osób, które nie wiedzą czy wybrać szczotkę z włosiem krótkim, czy długim. Taka szczotka powinna pasować większości z was. :-) Włosie jest albo krótsze po bokach i dłuższe w środku, albo poduszeczka, do której włosie jest przyczepione, ma wypukły kształt.

        4. ROZCZESYWACZ

        Jeśli wasze włosy są wyjątkowo oporne na czesanie, są grube, gęste, świetnym rozwiązaniem będzie zakup szczotki połączonej z rozczesywaczem.

        Taka szczotka posiada "wbudowane" igiełki, które skutecznie rozplątują włosy. Bardzo popularnym modelem z rozczesywaczem jest Olivia Garden Supreme Combo. Recenzje przeczytacie u Karoliny, Henrietty i Bijum. :-)



        5. RĄCZKA

        Warto również wziąć pod uwagę sposób w jaki będziemy szczotkę używać na co dzień. Moja szczotka nie mieści się do małej torebki, którą noszę na co dzień i jest to spore utrudnienie. Wybór opcji bez rączki lub w małym rozmiarze jest więc całkiem sensowny, ale oczywiście zależy od was i tego w jaki sposób nosicie akcesoria do czesania. :-)



        6. MARKA

        Czy ma ona aż tak duże znaczenie? Zależy. :-) Jeśli mamy pewność, że włosie wykorzystane w produkcji szczotki jest naturalne, to można zaopatrzyć się w szczotkę "no name". :-) Najbardziej popularne wśród włosomaniaczek i dobrze sprawdzone są produkty Khaja i Gorgol. Kupując markową szczotkę mamy pewność, że kupujemy oryginalną szczecinę dzika, niezmieszaną z włosiem syntetycznym, co niestety często się zdarza, kupując szczotki mniej znanych producentów.

        Sama wybrałam markę Gorgol i jestem niesamowicie zadowolona z produktów, zarówno ze szczotki z włosia, drewnianego grzebienia i szczotki do tapirowania włosów.




        A MOŻE WŁOSIE KOZY?

        Dla ultra wrażliwych, delikatnych włosów, dobrą opcją może być szczotka z naturalnego włosia kozy. Są to szczotki tworzone z myślą o dzieciach, których włosie posiada naturalnie delikatną strukturę. Taka szczotka jest bardzo miękka i sprawdzi się tylko u osób z naprawdę cienkimi i delikatnymi włosami, gdyż pozostałych po prostu nie rozczesze.







        BRUSHES WITH LOVE

        Nie odmówię sobie przyjemności pokazania wam szczotek, na które trafiłam przypadkiem na Facebooku. :-) Szczotki są ręcznie malowane, a każdy egzemplarz niepowtarzalny. :-) Taka personalizacja jest po prostu wspaniała. Zobaczcie inne modele. :-) Podziwiam ludzi, którzy podążają za marzeniami, rozwijają pasje, zakładają swoje biznesy i starają się udowodnić, że szydełkowanie czy malowanie szczotek to najpiękniejsza rzecz na świecie. To jest właśnie coś, czego trzeba się uczyć od innych. :-)



        PLUSY SZCZOTKI Z WŁOSIA DZIKA
        • Puszyste i pełne objętości włosy
        • Delikatna dla struktury włosów
        • Nie ciągnie podczas czesania

        MINUSY SZCZOTKI Z WŁOSIA DZIKA
        • Częste oczyszczanie włosia
        • Drewniana rączka, która może się rozkleić
        • Elektryzowanie włosów

        PRODUCENCI SZCZOTEK Z WŁOSIA NATURALNEGO 
        1. Gorgol
        2. Khaja
        3. Brushes with love
        4. Olivia Garden Supreme Combo
        5. Ellite Models (Rossman)
        6. Provost (Rossmann)
        7. John Masters Organic
        8. Macadamia proffesional
        9. Hercules Sagemann
        10. Termix Professional Boar
        11. HH Simosen


        GDZIE KUPIĆ + CENA

        Za szczotkę z włosia dzika trzeba zapłacić minimum 30 zł, w zależności od modelu. Moja kosztowała ok. 40 zł.  Najłatwiej kupić upatrzony model w internecie, chociaż dochodzą wtedy koszty wysyłki. Stacjonarnie szczotki dostępne są w sklepach fryzjerskich, ale obawiam się, że najlepsza dostępność jest w dużych miastach. Według mnie najłatwiej jest dostać szczotkę na allegro. :-) Bardzo duży wybór wszystkich modeli. Fajne są też sklepy fryzjerskie typu hairstore.pl lub inne, podlinkowane powyżej. Szczotki Gorgol i Khaja można zamówić bezpośrednio na stronie producenta, pisząc maila do działu handlowego.



        Jeśli macie jakieś pytania odnośnie konkretnego modelu, chcecie skonsultować zakup szczotki to pytajcie! :-) Jeśli macie już swoją ulubioną szczotkę, napiszcie jaki to model, jakie macie włosy i jak się sprawdza. Na pewno pomoże to innym dziewczynom dokonać wyboru. :-)


        Powiązane artykuły:



        Wszystkie zdjęcia użyte w tym poście pochodzą ze stron producentów lub sklepów internetowych. Każde źródło zostało podlinkowane. :-)

        Metody olejowania włosów

        $
        0
        0
        + JAK TO ROBIĆ POPRAWNIE :-)

        Olejowanie ma za zadanie wygładzić włosy, nawilżyć, nabłyszczyć i uelastycznić. Jest zbawienne dla włosów suchych, matowych, zniszczonych i puszących się. Istnieje kilka sposobów olejowania, które w zależności od rodzaju i kondycji włosów, będą działały lepiej bądź gorzej. Dzisiaj opowiem wam o metodach olejowania włosów, które wypróbowałam na sobie. Dowiecie się jak właściwie nakładać olej, aby działał dobrze, a włosy nie były obciążone, ile czasu trzymać olej, jaki olej wybrać, kiedy pojawią się pierwsze efekty? :-)




        O CO CHODZI Z OLEJOWANIEM, CZYLI PO MOJEMU :-)

        Olejowanie włosów - brzmi bardzo dziwnie dla osób, które mają styczność po raz pierwszy z tym zabiegiem. Pamiętam jaka byłam na początku spanikowana czy dobrze nakładam olej, czy nie będę miała tłustych włosów, jaki olej mam nałożyć, ile tego oleju itd. Mówiąc prosto z mostu - nakładanie oleju to naprawdę nic wielkiego i strasznego :-) Wystarczy chlapnąć kilka kropel na włosy i mityczny "zabieg olejowania" macie odhaczony. ;-) Chodzi mi o to, że olejowanie to naprawdę nic skomplikowanego. Można się świetnie bawić olejowaniem i testować różne sposoby aplikacji.




        1. OLEJOWANIE "NA SUCHO"

        Olej nakładamy na suche włosy. Najważniejsze to naolejować włosy w taki sposób, aby nie ociekały olejem. Więcej o metodzie pisałam we wpisie jak poprawnie olejować włosy na sucho. Dodam tylko, że włosy powinny być lekko błyszczące od oleju, ale nie mogą być przeciążone i tłuste.


        Bierzemy zatem kilka kropel oleju, rozcieramy w dłoniach i gładzimy po pasmach. Starajcie się dokładnie pokryć wszystkie włosy. W tym celu możecie podzielić je na partie i po kolei aplikować olej. Fajnym wyjściem jest również przeczesanie naolejowanych włosów szczotką. Super sprawdzi się Tangle Teezer, ponieważ ma drobny rozstaw plastikowych igieł i łatwo można ją oczyścić z oleju.


        Jak długo trzymamy?
        • na 10 - 15 minut przed myciem. Krótki moment trzymania oleju sprawdzi się u posiadaczek włosów mocno porowatych, suchych, bo takie szybko spijają olej,
        • na całą noc - ten sposób przeznaczony dla osób, które myją głowę rano bądź dla posiadaczek włosów niskoporowatych (takie włosy potrzebują więcej czasu, aby olej dokładniej spenetrował włos).



        2. OLEJOWANIE "NA MOKRO"

        To olejowanie włosów wilgotnych. Możemy to zrobić na kilka sposobów:
        a) aplikujemy olej na suche włosy, po czym moczymy je w wodzie i odsączamy z jej nadmiaru. W zależności od preferencji, z mieszanką chodzimy 10 - 30 minut. Ważne, aby taki sposób wykonać przed właściwym myciem włosów.
        b) aplikujemy olej na umyte, odciśnięte z nadmiaru wody włosy. Z mieszanką chodzimy ok. 10 - 30 minut, w zależności od preferencji. Następnie aplikujemy ulubioną odżywkę lub maskę w celu zemulgowania oleju tzn. ściągnięcia cząsteczek tłuszczu z naszych włosów. Nie trzymamy maseczki ani odżywki długo, tylko wymywamy nią resztki oleju. :-)
        c) olejowanie w rosołku. Do letniej wody dodajemy ulubiony olej (w ilości na oko :-)). Moczymy w misce włosy, odciskamy z nadmiaru wody, zwijamy w koczka i chodzimy przez kilkanaście minut. Następnie myjemy skalp i aplikujemy ulubioną odżywkę lub maskę.


        3. OLEJOWANIE NA ODŻYWKĘ/MASKĘ

        Super metoda dla włosów suchych, zniszczonych, kręconych, płowiejących. W tej metodzie do wyboru dwa warianty:
        a) przed myciem. Włosy należy zmoczyć wodą, odcisnąć jej nadmiar. Aplikujemy ulubioną odżywkę lub maskę, po czym nakładamy na całość olej.
        b) po myciu. Umyte, odsączone z nadmiaru wody włosy pokrywamy ulubioną odżywką/maską. Na to aplikujemy olej.


        W jednym i drugim przypadku najlepiej zrobić koczka na czubku głowy, spiąć żabką i z taką mieszanką odczekać ok. 30 minut. Zadziała super. :-)



        4. DODAWANIE OLEJU DO MASKI/ODŻYWKI

        Dodajemy kilka kropel oleju do porcji odżywki lub maski. Taki dodatek sprawia, że kosmetyk zyskuje bardziej emolientowy skład.


        5. NAJPIERW OLEJ, PÓŹNIEJ ODŻYWKA/MASKA

        Możemy również nałożyć olej, po czym zaaplikować odżywkę lub maskę i z taka mieszanką chodzić 30 minut.


        6. SERUM OLEJOWE W SPREJU

        Świetnie sprawdza się również serum olejowe w spreju. To metoda, która łączy w sobie ulubioną odżywkę, olej i wodę. :-) Do takiego serum możemy dodać ulubione półprodukty np. aloes zatężony czy hydrolizowaną keratynę.

        Przepis na serum olejowe w spreju.


        6. OLEJOWANIE POPRZEZ ZABEZPIECZANIE

        Olejować można również poprzez zabezpieczanie. Kilka kropel oleju należy rozetrzeć w dłoniach i zaaplikować na końce i/lub wierzchnią warstwę włosów (zarówno na suche włosy po umyciu ja i wilgotne, również po umyciu). Można również połączyć 2 kropelki oleju z 2 dwiema kropelkami ulubionego silikonowego serum. :-) Bardzo lubię ten sposób!




        KIEDY WIDAĆ CZY OLEJ PASUJE?

        Wbrew temu co czytałam na innych blogach uważam, że już po pierwszym zastosowaniu wprawne oko dostrzeże różnicę (na plus bądź na minus) w jakości włosów. Natomiast trzeba poczekać przynajmniej miesiąc na bardziej spektakularne efekty. :-)


        JAKI OLEJ?

        Ja polecam sięgnąć po oleje, które mamy w kuchni: oliwę, winogoronowy, słonecznikowy, coraz bardziej popularny lniany, sezamowy, z orzechów włoskich. :-) Często sprawdza się dobieranie oleju pod kątem porowatości włosów



        WSZYSTKIE METODY SĄ DOBRE

        Bez względu na to, na jaką metodę olejowania zdecydujecie się na pierwszy raz i tak będzie według mnie dobrze. :-) Nie ma idealnej, uniwersalnej metody olejowania dla wszystkich włosów. Każde włosy lubią coś innego. Musimy sprawdzić metodą prób i błędów, która metoda odowiada nam najbardziej. Sama miałam kilka podejść do olejowania włosów i u mnie zdecydowanie najlepsze efekty przynosi olejowanie "na mokro" i olejowe serum w spreju. Bardzo  często ograniczam się do olejowania włosów "na sucho", bo jest to szybki sposób. 



        Jestem bardzo ciekawa jakie są wasze ulubione metody olejowania, jakie oleje lubicie i jakie macie odczucia odnośnie olejowania włosów. :-)

        Włosy na basenie [1] - moje włosy umyte samym szamponem

        $
        0
        0
        BEZ ZABEZPIECZENIA, BEZ ODŻYWKI

        Zaczęłam chodzić na basen i dosłownie w momencie pisania tego posta wpadł mi do głowy pomysł - stworzenia krótkiej serii, dotyczącej właśnie zabezpieczania włosów podczas kontaktu z chlorowaną wodą i pokazania jak włosy zachowują się w innym środowisku, niż to sterylne, domowe. :-) Dzisiaj pokażę Wam jak wyglądają moje włosy po kąpieli na basenie, bez żadnego zabezpieczenia, umyte samym szamponem. Myślę, że taki wpis może pomóc zrozumieć jak ważne jest zabezpieczanie  i jak włosy są w stanie się zmienić za sprawą odpowiedniej/nieodpowiedniej pielęgnacji. :-)



        JAK WYGLĄDAŁ WYPAD NA BASEN? :-)

        Przed pójściem na basen nie zabezpieczałam włosów niczym. Upięłam je w kitkę i przez 45 minut miałam kontakt z chlorowaną wodą. Następnie poszłam do sauny na ok. 10 minut, po czym skorzystałam z komory lodowej (nagły skok temperatury jest dla włosów bardzo niekorzystny). Po tym wszystkim, uwaga: umyłam skórę głowy czarnym mydłem Agafii i odsączyłam je w chropowaty ręcznik. Uwaga nr 2 :-) : woda była ciepła, nie zakończyłam mycia zimnym strumieniem wody. Po czym bez rozczesywania, wysuszyłam moją piękną suszarką w kwiaty. :-) Moc nawiewu ustawiłam na najwyższą, bo trzeba się szybko zbierać, żeby nie dopłacać dodatkowych minut. :-)



        Dopiero po wyjściu na zewnątrz, zajęłam się rozplątywaniem włosów. Były bardzo suche i skołtunione, jeszcze lekko wilgotne. Musiałam najpierw delikatnie jest rozplątać palcami. Później rozczesałam szczotką z włosia dzika, a na koniec poprawiłam Tangle Teezer Original. 


        Na tych zdjęciach najlepiej widać jakie były moje włosy po tych wszystkich czynnościach.



        JAKIE ELEMENTY BYŁY NIEKORZYSTNE DLA MOICH WŁOSÓW?


        2. Nie zastosowałam odżywki, maski, ani silikonowego serum po myciu.

        3. Woda, w której myłam włosy była ciepła, nie użyłam zimnego strumienia wody na koniec mycia jak to zwykle robię.


        5. Suszyłam najmocniejszym strumieniem powietrza, miałam później mega przyklap. :-) Chociaż na zdjęciach tego nie widać, bo wiało, a włosy uklepały się dopiero po jakimś czasie. :-)


        Czyli złamałam wszystkie zasady włosmaniactwa. ;-) 



        CO ZAUWAŻYŁAM?

        Zauważyłam, że bardzo dużo włosów złamało się w trakcie czesania. Wyciągnęłam również spory kłębek długich włosów, przeczesując je wstępnie palcami. To była dla mnie nowa sytuacja, ponieważ nie mam problemu z takim wypadaniem i łamaniem na co dzień. Żałuję tylko, że nie zrobiłam zdjęcia pliku włosów, bo było ich naprawdę dużo.


        Włosy wizualnie prezentowały się ładnie i to mnie zaskoczyło. W dotyku były szorstkie, miałam wrażenie, że mam na głowie jeden, wielki, skołtuniony włos. :-) Natomiast na żywo i na zdjęciach super blask i ogólnie ładna prezencja. :-)



        Bardzo często stawiamy sobie wysokie wymagania odnośnie włosów. Chcemy, żeby były piękne, gęste i błyszczące w każdej sytuacji. Dążymy do perfekcyjnego wyglądu i nie dajemy sobie chwili na normalność. Takie wyjście na basen, zmierzwienie przez wiatr czy fale po deszczu to bardzo naturalne zjawiska. :-) Kocham włosy, uwielbiam o nie dbać, ale nie za wszelką cenę. Czasami fajnie jest odpuścić i po prostu cieszyć się tym, że jesteśmy i możemy doświadczyć czegoś miłego, bez ciągłego i obsesyjnego myślenia o włosach. ;-)


        Gdyby takie czynności powtarzały się co wyjście na basen, nie wróżę świetlanej przyszłości moim włosom, jednak systematyczna pielęgnacja pozwala na takie "cheat hair day". :-) 


        Uwielbiam pływać, ale najbardziej nie lubię momentu wyjścia z basenu, bo z włosami jest zabawy na dobre 15 minut (przy mega szybkim tempie, bez nakładania kosmetyków i z turbosuszeniem). ;-)


        Już niedługo przetestuję różne metody zabezpieczania włosów na basenie i będę was informowała jak się sprawdzają. Myślę, że to fajne wprowadzenie do pielęgnacji włosów latem i na wakacjach, gdzie często mamy kontakt z chlorowaną wodą. :-) Koniecznie napiszcie czy podoba wam się pomysł na serię i jak zabezpieczacie włosy podczas pływania. Buziaki :-) :-*

        Zestaw startowy Semilac

        $
        0
        0
        DROGA DO PIĘKNYCH I ZADBANYCH DŁONI 


        Nie będzie to typowa recenzja zestawu startowego Semilac - w sieci jest ich już bardzo dużo. :-) Opowiem natomiast co skłoniło mnie do rozpoczęcia przygody z hybrydowym manicure. Jak już wiele razy wam pisałam, chcę świadomie wpływać na swoje życie, szanować ciało i umysł, być szczęśliwą i zadbaną kobietą, a hybrydy były kolejnym punktem do osiągnięcia tego stanu. Pokażę moje lakiery Semilac i pierwsze w życiu, własnoręcznie wykonane hybrydy. :-) Dowiecie się również co taki laki jak ja, sądzi o robieniu paznokci w domowym zaciszu, czy to faktycznie takie trudne? :-) 


        DLACZEGO HYBRYDY?

        Malowanie paznokci co 2 - 3 dni to dla mnie strata czasu, który wolę przeznaczyć np. na zrobienie zdjęć na bloga czy pójście na spacer.  Mimo to moim marzeniem było mieć piękne, zadbane dłonie i pomalowane paznokcie. 

        Powiem wam, że cieszę się z tych hybryd jak łysy z peruki. :D To tak w klimacie włosowym, żeby nie było. ;-) To taki pozytywny przełom w moim życiu, a robienie paznokci sprawia mi bardzo dużo radości. :-)


        ZALETY MANICURE HYBRYDOWEGO

        1. TRWAŁOŚĆ

        Trwałość jest niesamowita. Kontakt z wodą, jakiekolwiek obowiązki domowe - nic nie ruszy lakierów i to jest super. :-) 


        2. BLASK
          Hybrydy wyglądają zupełnie inaczej niż tradycyjny manicure  - błyszczą się intensywnie, co wygląda moim zdaniem bardzo estetycznie.


          3. NIE CZEKAM AŻ WYSCHNIE :-)

          Hybrydy utrwalają się w kilkanaście sekund.  Manicure mogę wykonywać przed wyjściem z domu i nie obawiać się, że zrobią mi się nieestetyczne odgniecenia, albo nawet, że cały manicure się popsuje. Największą radość przeżyłam w momencie, w którym robiłam paznokcie przed wyjściem na basen. :-) Po basenie paznokcie były w nienaruszonym stanie!


          4. POPRAWIAM DO WOLI

          Jeśli nie jest się wprawionym w malowaniu (np. tak jak ja :-)), hybrydy pozwolą nauczyć się w jaki sposób należy operować pędzelkiem, aby pokryć płytkę równomiernie lakierem. Lakiery nie zastygają do momentu, aż nie utwardzimy ich lampą, więc do oporu możemy poprawiać lakier, zanim utrwalimy go w lampie

          5. PĘDZELEK

          Szeroki, wygodnie się maluje.

          6. NIEDROGIE

          Mimo, iż jeden lakier kosztuje ok. 30 zł, to wystarczy mi na wiele użyć. Uważam, że taki zestaw to świetna inwestycja, ponieważ jedno wyjście do kosmetyczki kosztuje przynajmniej 30 - 40 zł, a tak naprawdę same możemy sobie zrobić piękny, trwały manicure niskim kosztem. :-)

          Minusów nie znalazłam. :-)



          ZESTAW STARTOWY SEMILAC 

          W zestawie startowym Semilacznajduje się wszystko, co niezbędne do wykonania manicure hybrydowego, czyli: baza, lakier w klasycznej czerwieni z małymi drobinkami, top, waciki bezpyłowe, 2 pilniki o różnej gradacji, polerka, folie i striper do ściągania hybryd, aceton, cleaner i oczywiście piękna, cukierkowa lampa UV. :-)

          Uwielbiam otaczać się pięknymi przedmiotami, a produkty Semilac są zdecydowanie piękne i trafiają w mój zmysł estetyczny. Lampa jest prze-słodka. :-)

          Wszystkie produkty zapakowane są w eleganckie i estetyczne, białe pudełko. Polerka dołączona do zestawu jest naprawdę świetna i w porównaniu z tymi, które kupowałam w drogerii - wolno się zużywa.

          W zestawie są 2 pilniczki. Uwielbiam ten o gradacji 180/240, gdyż świetnie kształtuje wygląd paznokcia.

          Witaminowa baza nie dość, że trzyma całą misterną konstrukcję hybryd, to jeszcze odżywia paznokcie - zawiera witaminę E i B5. Ja akurat nie mam problemu z łamliwością płytki, ale uważam, że mając wybór między zwykłą bazą a tą witaminową, lepiej postawić na witaminową. Tym bardziej jeśli ma się zamiar już nigdy nie zrezygnować z hybryd jak ja.  :-) Top nadaje połysk i wykańcza manicure. 


          Baza witaminowa ma fajną, wodnistą konsystencję. :-)


          3 produkty z zestawu startowego: baza witaminowa, lakier w odcieniu MyLove i top


          JAK WYKONAĆ?

          Jeśli obawiacie się, że nie będziecie potrafiły wykonać hybryd to naprawdę... To jest mega proste! Skoro ja zrobiłam, wy zrobicie tym bardziej. :-) To praktycznie klasyczne malowanie lakierem, ale zamiast czekać na wyschnięcie lakieru, utrwalamy go pod lampą.


          1. Zmatowić płytkę blokiem polerskim, nadać kształt pilniczkiem.
          2. Oczyścić paznokcie, używając wacika bezpyłowego i cleanera (odtłuszcza płytkę paznokcia).
          3. Nałożyć bazę - pod lampę. Oczyścić cleanerem. Teraz lakier - pod lampę. :-) W zależności od koloru powtórzyć czynność tyle razy, by uzyskać pełne krycie. Nałożyć TOP - utwardzić pod lampą.
          4. Na koniec oczyścić paznokcie bezpyłowym wacikiem z cleanerem i paznokcie gotowe. :-)





          MÓJ PIERWSZY MANICURE

          Uważam, że wyszedł super. :-) Na zdjęciach już duże odrosty (paznokcie bardzo szybko mi rosną).




          MOJE LAKIERY


          MyLove - klasyczna czerwień z drobinkami. Bardzo kobiecy kolor. :-)
          Biscuit - najpopularniejszy nudziak, lekko różowy, jaśniutki.
          Glitter milk - to brokatowa mgiełka, która pięknie wykańcza manicure. Wygląda bardzo ładnie w połączeniu z Little Stone. :-)
          Elegeant Raspberry - to faktycznie taka elegancka malina. :-)
          Little Stone - szarość przełamana brązem. A może brąz przełamany szarością? :-) Bardzo lubię takie stonowane kolory. :-)
          140 Little Stone


          I ostatni lakier, który jest szalonym jak na mnie kolorem - Semilike 000 Lazure Dream. :-) 



          MOJE DRUGIE HYBRYDY

          Zdecydowałam się na klasyczny, delikatny manicure, do którego użyłam 032 Biscuit. Piękny jest. :-)




          A tutaj paznokcie mojej siostry :-)
          Z lewej: lazure dream + glitter milk. Z prawej: Biscuit, Little Stone, Glitter Milk




          Jak widać jestem zachwycona hybrydami, ponieważ dają one zdecydowanie więcej możliwości niż klasyczny lakier do paznokci. Trwałość jest dla mnie najważniejsza i po prostu bardzo ułatwia życie. Koniecznie napiszcie mi czy wykonujecie hybrydy i jakie są wasze ulubione kolory. :-) Zapraszam również na Facebooka. Jutro pojawi się tam konkurs, a do wygrania będą 3 buteleczki lakieru Semilike 000 Lazure Dream - kolor z limitowanej edycji, niedostępny w sprzedaży. :-) 



          Zestaw startowy otrzymałam w prezencie od marki Semilac - pięknie dziękuję. :-) Pozostałe lakiery kupiłam we własnym zakresie. :-) 

          Viewing all 254 articles
          Browse latest View live